Krotka spowiedz z brudnego wieczora
Data: 28.09.2019,
Kategorie:
Inne,
Autor: Marcin Mielcarek
... Nie czaję tego zupełnie.Znowu zaciąga się papierosem, potem strzepuje popiół na dywan i spogląda na mnie ze znudzeniem czy pogardą, czy też z chuj wie czym. Chyba przynudzam, ale nie potrafię się opanować. Mam ochotę to wyrzygać, całe to gówno zalegające mi na duchu. No i to w brzuchu w sumie też. Za dużo czystej wódy, za często.Czuję się okropnie.– Wiesz co im by się podobało? – pytam, nakręcając się niczym kołowrotek. – Wiesz o czym chcieliby przeczytać?– No co? – Głos ma szorstki jak papier ścierny, zdarty chyba przez kontener fajek i studnię ginu.Zanim mówię jej kurwa co, wstaję i idę się odlać, bo naciska mnie na pęcherz. Muszla klozetowa wydaje się ruszać, uchyla się jebana przed strumieniem moczu. Potem klękam, bo zbiera mi się na pawia. Nie rzygam jednak. Podnoszę się po tej nierównej walce i płuczę usta lodowatą wodą. Kiedy wracam, mój ponętny gość siedzi w tej samej pozycji. Kolana ma dziwnie gładkie, nieskazitelne wręcz. Jak dziewica, którą była trzydzieści lat temu, a może nawet wtedy nie. Czy kurwy też rodzą się dziewicami?– Wiesz co bym tym skurwysynom się podobało? – zaczynam znowu. – Wiesz co?– Co misiu?– Jakbym teraz złapał cię za cyca, drugą rękę wsunął pod te twoje czarne majtki, zerwał je i zaczął robić ci ostrą palcówkę.– Może być słonko.Sięgam po butelkę wódki, ale zamiast wlać sobie do kieliszka pociągam mocno z gwinta. Ona patrzy na to z uśmieszkiem godnym klauna. Podziwia mnie albo gardzi. Zasadniczo lata mi to koło chuja. Jestem na swój sposób ...
... wielki, ale jestem też gówno wart. Ja to wiem i ona to wie. Odstawiam z brzękiem czystą i przysuwam się do niej. Pachnę spirytusem, jej japa papierochami i jeszcze czymś. Po chwili chyba już wiem – spermą setki facetów. Jesteśmy siebie warci, dwa brudne kundle. Całuję ją w usta i nie dlatego, że mnie to rajcuje, ale dlatego, że tak trzeba. Zgrywam samca alfa, muszę przecież, a ona to głupia suka, która znalazła się tutaj tylko dla jednego – to oczywista oczywistość, ale jakoś od godziny nie mogę się do tego zebrać; jestem kopnięty na dekiel. Wargi mojej sprzedajnej niuni są gumowate i żarłoczne, boję się, że zaraz mnie zje. W końcu się od niej odklejam i wracam do butelki. Stwierdzam, że lepiej mi z tą drugą.– Albo wiesz co by ich podjarało? – Wracam znowu do tematu.– No?– Jakbym cię rżnął, ale ty byłabyś moją ciotką. Albo najlepiej matką. O tak, to bym im się spodobało do kurwy nędzy. Jakbym zerżnął swoją rodzoną matkę i im to opisał, wszystko dokładnie, ze szczegółami. Fiut wchodzi do cipki, potem się w niej rusza, potem ją rozrywa, rozpieprza ją z furią, a na koniec zlewam się tak obficie, że wychodzi to jej z drugiej strony, gałami jej to wychodzi aż!– Możesz mówić do mnie mamo jak chcesz.Przez chwilę się nad tym zastanawiam, ale uznaję to za chory żart. Pierdolona kurwa, myślę sobie. Moja droga muza, uzależniająca jak narkotyk. Powie wszystko byle by dostać swoją dolę. I zrobi wszystko. Dla niektórych mamona to więcej niż świętość. Niektórzy zjedzą spod siebie własne gówno i ...