Kroniki Wampirów (II). Krwawy Plan
Data: 14.05.2023,
Kategorie:
wampir,
Fantazja
Autor: Megan_Star
Jak on w ogóle śmiał! To okropne i odrażające! Nadal zbiera mi się na wymioty. Przecież... ale... PO CO ON TO ZROBIŁ?! Jaki miał w tym cel? Najpierw wytargał minie za włosy, a zaraz po tym całuje mnie namiętnie. Co za nienormalny człowiek! Eee... no dobra. Co za nie normalny WAMPIR.
- Nic ci nie jest? – Markus usiadł koło mnie na ławce. Otoczył mnie opiekuńczo ramieniem i pogładził po obolałej głowie.
- Nie, nic. – odparłam cicho. Czułam jak przewraca mi się w żołądku. – Możemy już wracać do domu?
- Zabiorę cię. – Toliver stał za mną. – Oni niech jeszcze zostaną.
- Nie! Ja jadę z wami! – Markus wstał energicznie, aż coś strzeliło mu w kolanie.
- Zostań z braćmi. Dam sobie radę sam. – Toliver starał się wyglądać na spokojnego, ale wiedziałam, że w środku ma ochotę rozszarpać Simphsonów.
Markus nie wdawał się w dalszą rozmowę. Pocałował mnie delikatnie w czoło i wrócił na dyskotekę
- Chodź. Samochód zaparkowałem za rogiem. – odetchnęłam z ulgą. Nareszcie coś pocieszającego! Wstałam powoli z ławki i podeszłam do Tolivera.
Piekły mnie powieki. W kącikach oczu zbierały się łzy. Byłam taka upokorzona! JAK ONA ŚMIAŁ MNIE TAK POTRAKTOWĆ?! Próbowałam się uspokoić, nie dać po sobie poznać w jakim stanie jestem.
Zawsze myślałam, że jestem silna. Sądziłam, że poradzę sobie ze wszystkim. Myślałam, że po treningu mojej mamy, jestem w stanie się obronić. Quin uświadomił mi tego wieczoru, że nie mam z nim szans. Czułam, że ma nade mną fizyczną i psychiczną ...
... przewagę. Dwa razy jednego wieczoru miał okazję, żeby mnie zabić. I za drugim razem pewnie by to zrobił, gdyby nie Markus.
- Nie przejmuj się. – Toliver złapał mnie za rękę i uścisnął ją mocno. – Nic się nie stało.
- No, ale mogło! – po policzku spłynęła mi gorąca łza. Nie wytrzymałam. – Przeze mnie mogło dojść do poważnej bójki. A wszystko przez to, że byłam nie ostrożna.
- Przestań! Nic się nie stało. – Doszliśmy do czarnego BMW, którym jeździł Toli. Otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam pospiesznie.
Toliver zajął miejsce za kierownicą.
- No to jedziemy. – powiedział radośnie.
Wróciłem na salę myśląc o tym co się wydarzyło. Usiadłem przy stoliku, gdzie siedziała reszta rodziny. Za ten czas, gdy ja "gawędziłem" z Quinem zdążyły przyjść klony. Siedzieli spokojnie popijając niebieskie drinki. Podszedłem do nich i usiadłem na jednym z krzeseł.
- Coś ty taki spsiały? – Lambert spojrzał na mnie podejrzliwie. – Kim jesteś i co zrobiłeś z moim bratem?
- Quin wyszarpał Dianę za włosy. – powiedziałem miętosząc w palcach parasolkę, wyjętą z drinka Albina. – A na koniec, żeby jeszcze bardziej ją upokorzyć...
- Co zrobił? – Denis miał minę jakby właśnie się dowiedział, że został sierotą.
- POCAŁOWAŁ JĄ! – krzyknąłem. Dwa wampiry siedzące przy stoliku obok spojrzały na mnie jak na wariata. – Jakby byli parą od lat. Sprawiło mu to wiele przyjemności.
- A to szuja. – Denis zacisnął palce na szklance tak mocno, że pękła rozpadając się na maleńkie kawałeczki. – Rozwalę mu ...