Beksa
Data: 20.05.2023,
Kategorie:
sponsoring,
morderstwa,
Nastolatki
świadome śnienie,
Autor: Man in black
... jeszcze nie... chciałem być w porządku.
Podeszła bliżej.
– Nie masz być w porządku, tylko kończyć tam gdzie ci jest przyjemniej.
Nawet nie zauważył, kiedy jej dłoń zamknęła się na prąciu. Gładziła go delikatnie, sprawiając, że jego męskość powoli twardniała. Pochylił się i zaczęli się całować. Delikatnie, powoli, bez pośpiechu.
– Przecież wiesz, że z tobą było mi lepiej, prawda?
– Sama nie wiem... – udawała słodką obrażoną kretynkę. – Tak myślałam, ale skończyłeś z nią, nie ze mną...
– Mała... – miał już pełny wzwód. Złapał ją za biodra i posadził na umywalce. Błyskawicznie w nią wszedł. Wbił się do samego końca, patrząc, jak kochanka mruży oczy z rozkoszy. – ...wiesz, że ona była zbędna. Żałuję, że nie wpadłem na ciebie, w warsztacie...
– Naprawdę? – szepnęła. Czuła się wspaniale. Twardy gruby penis uformował jej pochwę na swoją modłę. Dopasował ją znowu do swoich kształtów. Rozciągnął delikatne ciało i zaczął poruszać się w niej leniwie.
– Jasne, że tak... – oddychał coraz głośniej. Jej rozkoszne aksamitne wnętrze pochłonęło go. Wtulił twarz w jej włosy. Pocałował w głowę.
Pośladki mężczyzny poruszały się rytmicznie, stopniowo przyspieszając, ale bez zbędnego pośpiechu. Sandra o poranku smakowała jak egotyczny owoc. Spijał z niej kobiecość, zmysły mu szalały, a żołądź napęczniała do granic możliwości, sprawiając słodki ból.
– Uwielbiam twojego kutasa... – szept brzmiał jak wstydliwe wyznanie grzechów w konfesjonale.
– A ja uwielbiam twoją ...
... cipkę... – poruszył się kilka razy bez słowa – ... do szaleństwa.
– Spuść się... – szepnęła mu do ucha, a zaraz po tym wsunęła tam wilgotny język.
Ich ruchy stały się wolniejsze. Nieoczekiwanie Rafała dopadło mrowienie. Było tak intensywne, że zapragnął wejść w nią całym swoim ciałem. Wtulił się jeszcze mocniej w kochankę. Nie był pewny czy ta blond sucz, również przeżywała coś tak porażającego, ale jęczała swoim słodkim głosem w taki sposób, że skurczyły mu się jądra i wystrzelił w nią z głośnym jękiem. Ugięły się pod nim kolana. Sandra zadrżała. Ją orgazm również zamienił w szmacianą kukłę.
***
Dominika znowu miała koszmar. Miała ich niezliczoną ilość w całym życiu i kolejny tej nocy. Tym razem znowu znalazła się w opuszczonej stalowni, napastowana przez trójkę chłopaków. Tym razem podczas ucieczki, kolana się pod nią uginały, a stopy zapadały w betonie, jakby biegła po grzęzawisku. Napastnicy dogonili ją bez problemu. Tomek trzymał w dłoni szklany tulipan, roztrzaskaną butelkę. Jedyny kwiat, na jaki mogła liczyć. Niespodziewanie w bramie, przez którą sączyło się blade światło, zjawiła się jakaś postać.
Nie mogła dostrzec, kto to. Przeszkadzało jej zarówno światło, jak łzy w oczach. Przetarła je rękawem, odzyskując ostrość widzenia. Postać weszła głębiej i natychmiast ją rozpoznała mężczyznę, którego potrącił samochód. Uśmiechnął się do niej. Dziewczyna odwróciła się za siebie. Ze zdumieniem stwierdziła, że za jej plecami nie ma już nikogo. Tylko wiatr.
– ...