1. Beksa


    Data: 20.05.2023, Kategorie: sponsoring, morderstwa, Nastolatki świadome śnienie, Autor: Man in black

    ... trupa za rękę. Nie chciałaby złapać za rękę nawet kogoś, kto lada chwila może kopnąć w kalendarz, ale w tamtej chwili, klęcząc na ulicy cmentarnej gdzieś pomiędzy chodnikiem, a bramą prowadzącą na groby, zapragnęła dodać temu człowiekowi otuchy. Zacisnęła dłoń na jego dłoni, która była jak zeschnięty liść. Zaczął padać śnieg. W irracjonalnym odruchu litości czy czułości – sama nie była pewna – starła mu krew z twarzy. Dopiero po chwili zrozumiała, że tak naprawdę nie chciała mu ścierać krwi, tylko go pogłaskać. Są też dobre strony tego wszystkiego. Facet nie ma daleko na cmentarz, musisz przyznać, co nie? W oddali dało się słyszeć wyjące syreny.
    
    – Słyszy pan? Już po pana jadą. Wszystko będzie dobrze – chyba już to mówiła, ale czy to miało jakieś znaczenie? Dźwięk zbliżających się syren przykuł uwagę przechodniów. W jej uszach brzmiał jak marsz żałobny.
    
    Kiedy zjawiła się karetka, rozjaśniając mrok kolorowymi rozbłyskami światła, szybko pojawili się gapie. Obsiedli najbliższą okolicę za plecami dziewczyny jak stado wron. Tuż obok pojawił się sanitariusz. Mówił coś podniesionym głosem. Niestety nie mogła poskładać słów w konkretne zdania. Padały za szybko i było ich za dużo. Poza tym czuła się jakby jedną nogą była gdzieś daleko. Ktoś odsunął ją na bok. Oślepiał ją nawet blask kamizelek. Jacyś ludzie pochylali się nad ofiarą. Migające światła karetki sprawiły, że wydało się jej, że nawet powietrze pulsuje.
    
    Kątem oka dziewczyna dostrzegła mężczyznę, który nagrywał ...
    ... całe zajście telefonem komórkowym. Na jego twarzy dostrzegła chorą fascynację, a może upiorną obojętność? Sama nie była pewna, ponieważ atmosfera wokół niej zdawała się chimeryczna, kręciło jej się w głowie i miała mdłości.
    
    Wszystko wokół wydało jej się chore, złe i zepsute.
    
    – Policja zaraz tu będzie, proszę na nich zaczekać. I proszę się podnieść, jest zimno – głos docierał do niej, jakby znajdowała się w namiocie, a sanitariusz stał gdzieś na zewnątrz.
    
    – Dokąd go zabieracie? – pytanie padło bez jej świadomego udziału.
    
    – Do świętego Jacka, proszę tutaj czekać.
    
    W oddali majaczyły kolejne rozbłyski. Tym razem były to światła nadjeżdżającego radiowozu. Dzięki Bogu nie włączyli syreny. Była pewna, że nie zniosłaby kolejnej kanonady żałosnych dźwięków, które bardziej kojarzyły się ze śmiercią i cierpieniem, niż z ratowaniem życia. Wtedy dostrzegła coś ciemnego na śniegu, tuż obok niej. Schyliła się i wyciągnęła rękę. To był portfel. Portfel tego mężczyzny. Ściskała go chwilę w dłoni, nie wiedząc, co z nim zrobić. Wreszcie wepchnęła go do kieszeni kurtki i podniosła się z kolan. Policjant już rozmawiał z kierowcą karetki, który wskazywał na nią palcem.
    
    – Proszę się odsunąć – mundurowy warknął na najbardziej ciekawskich, wyciągających karki jak czaple w poszukiwaniu żaby. – Pani była świadkiem wypadku? – przytaknęła bez słowa.
    
    ***
    
    Rafał wjechał do garażu. Serce zdawało mu się pracować na takich samych obrotach jak silnik isnigni. Brama zamknęła się za jego ...
«1...345...38»