Beksa
Data: 20.05.2023,
Kategorie:
sponsoring,
morderstwa,
Nastolatki
świadome śnienie,
Autor: Man in black
... plecami. Spojrzał na ręce. Drżały, choć zaciskał je na kierownicy. Aż zbielały mu kłykcie. Czuł się pobudzony, wystraszony i jednocześnie podniecony. Miał wrażenie, że wszystko wokół niego się zmieniło. Wysiadł z samochodu i rozejrzał się dookoła. Wystrój garażu nie zmienił się, niczego tu nie zmieniał od lat. Od czasu kiedy odziedziczył hurtownię budowlaną po ojcu. Dlaczego więc wszystko wydało mu się jakieś inne, obce?
Nosiło go jak jasna cholera. Wszedł do salonu, zapalił światło i nalał sobie whisky. Wypił niemal jednym haustem. Zastanawiał się, czy zabił tamtego gościa. Sięgnął po papierosa, zapalił i usiadł w fotelu. Nie trwało to długo. Szybko wstał i zaczął krążyć po pokoju. Zaciągał się nerwowo. Wciąż widział moment, w którym uderzył pieszego. Wspomnienie wywoływało ciarki na jego ciele, tyle że coraz mniej było w nim strachu, a co raz więcej fascynacji.
Wykonał telefon do starego kumpla jeszcze z czasów liceum, z którym co prawda nie utrzymywał regularnych kontaktów, ale wiedział, że od niego dowie się, gdzie może oddać samochód do naprawy. Do dyskretnej naprawy. Gdzieś, gdzie wścibski mechanik nie wykona telefonu na policję, widząc ślady uszkodzeń. Po dziesięciu minutach miał zapisany adres. Musiał zaryzykować i pojechać tam jak najprędzej.
Zabrał kluczyki i poszedł do garażu. Kumpel obiecał zadzwonić wcześniej i zarekomendować go.
Jechał ostrożnie, zgodnie z przepisami. Starał się poruszać najciemniejszymi ulicami, ale nie zawsze było to możliwe. ...
... Adrenalina zdawała się rozsadzać go od wewnątrz. Kiedy na dwupasmowej drodze minął się z radiowozem, poczuł się, jakby rzucał wyzwanie tym skurwysynom. Emocje były tak silne, że miał potężną erekcję. Zatrzymał się przy kiosku i kupił kartę do telefonu. Tak na wszelki wypadek. Mijając przechodniów, czuł ogromną pokusę. Przecież wystarczył niewielki ruch kierownicą i byłby na chodniku. Rozejrzał się, nigdzie żywego ducha, tylko dwóch facetów. Musiał zacisnąć palce na kierownicy, żeby nie wjechać na chodnik.
Warsztat mieścił się w starej robotniczej dzielnicy domków jednorodzinnych. Kiedyś podobno była to dzielnica willowa. Dziś mogła budzić co najwyżej pusty śmiech. Stare domki, z elewacjami wyłożonymi tłuczonymi talerzami wyglądały kiczowato, wręcz żałośnie. Ku jego zadowoleniu, nie było tu zbyt wiele światła. Odnalazł szukany numer. Na płocie znajdowała się nieduża tabliczka, na której pisało tylko: MECHANIK. Nic więcej. Dyskretny mechanik, dyskretna reklama, pomyślał i wjechał na posesję. Z ciemności wyłoniła się kobieta ubrana w wysokie buty sięgające kolan, krótką spódniczkę i skórzana kurtkę. Otworzyła bramę, machając mu nerwowo, żeby nie tracił czasu. Wjechał do środka.
– Następnym razem postaraj się zjawić wcześniej, nie jestem pierdoloną niewolnicą, żeby siedzieć w tej norze po godzinach.
– Przepraszam, to nagły wypadek.
– Pewnie kuźwa, że nagły, innych tu nie mamy.
– Myślałem, że zastanę...
– Kogo, faceta? – wpadła mu w słowo. – Szefa nie ma, to ja ...