Beksa
Data: 20.05.2023,
Kategorie:
sponsoring,
morderstwa,
Nastolatki
świadome śnienie,
Autor: Man in black
... zostałam udupiona, żeby na ciebie czekać.
– No tak... – nie spodziewał się, aż takiej nerwowości z jej strony. Jej postawa wybiła go trochę z rytmu. – Co dalej? – Nie wiedział jak się zachować, choć patrząc na jej nogi, czuł przyjemne pulsowanie w kroczu.
– A co myślisz, że będziemy tańczyć tango? – kobieta się zaśmiała. – Zostawiasz kluczyki i numer do siebie. Aha i płatne będzie ekstra, żebyś nie kręcił nosem.
– Pewnie, to zrozumiałe... – podał jej kluczyk i zapisał w notesie numer dopiero co kupionej karty. Obok niego zapisał tylko swoje imię, choć wiedział, że zostawiając samochód z tablicami rejestracyjnymi, jego anonimowość jest mocno względna. Pulsowało mu w skroniach.
– To wszystko – uścisnęła mu dłoń.
Rafał stał chwilę zmieszany, ale zauważył, że kobieta wskazuje mu drogę do wyjścia przez niedużą kanciapę. Pożegnał się i wyszedł na zewnątrz. Było chłodno, ale nie chciał wzywać taryfy. Wolał zostawić jak najmniej śladów po swojej obecności w tym miejscu. Im mniej dowodów, tym lepiej. Tak na wszelki wypadek. Wcisnął ręce do kieszeni i ruszył przed siebie. Teraz dla odmiany brakowało mu oświetlenia. Uznał, że wystarczy, jak przejdzie ze dwa, do trzech kilometrów i wtedy zadzwoni po taryfę, zapłaci gotówką i będzie w porządku.
Nie uszedł nawet stu metrów, kiedy zza jego pleców nadjechał samochód. Czerwona corsa zatrzymała się, szyba od strony pasażera opadła i kiedy spojrzał w tamtą stronę, poznał czarnulkę z warsztatu. Zmierzyła go od stóp do głowy i ...
... uśmiechnęła się krzywo.
– Podrzucić? To nie jest najlepsza dzielnica, jakbyś nie wiedział.
– Wielkie dzięki – wsiadł i zamknął za sobą drzwi.
– Jedziesz do miasta?
– Pewnie, że do miasta. Gdzie miałabym kuźwa jechać? Na wieś?
Ruszyli bez słowa. W radio puszczali rap. Blada poświata deski rozdzielczej rzucała widmowe światło na zgrabne nogi kobiety. Rafał przyglądał się jej. Miał nadzieję, że robi to wystarczająco dyskretnie. Miała mocny makijaż. Domyślał się, że po jego zmyciu na twarzy czarnulki nie zostanie nic godnego uwagi, ale i tak podniecała go. W tej oprawie nie wyglądała źle. Czarne włosy zdawały się nieco zniszczone. Może od zbyt częstego farbowania, cholera wie. Była mocno opalona, zbyt mocno. Przez głowę przeleciała mu myśl, że powinna odstawić solarium na jakiś czas, ale za to jej piersi... piersi były obiecujące, podobnie jak nogi. Nie mogła mieć więcej niż trzydzieści lat.
Zbliżali się do śródmieścia. Właśnie przejeżdżali obok restauracji Białe Fortepiany, która słynęła z dobrej kuchni. Dobrej i drogiej. Nagle samochód stojący wzdłuż drogi, włączył się do ruchu bez kierunkowskazu. Kobieta w ostatniej chwili zatrzymała corsę.
– Pieprzony bamber, widziałeś to? – zdawała się szybko tracić równowagę. – Pewnie wyszedł z tej cholernej budy. Knajpa dla zasranych snobów. Myślą, że wszystko im wolno.
– Podobno mają pyszne jedzenie... – Rafał spojrzał na jej lekko rozchylone uda. Teraz do samochodu wpadało więcej światła. Miała matowe pończochy w ...