1. Beksa


    Data: 20.05.2023, Kategorie: sponsoring, morderstwa, Nastolatki świadome śnienie, Autor: Man in black

    ... kolorze dojrzałego kasztana.
    
    – Skąd mam to wiedzieć, co? Nie stać mnie na takie ekstrawagancje, co nie?
    
    Nagle coś przyszło mu do głowy.
    
    – A co byś powiedziała, gdybym zaprosił cię tu na kolację? W ramach rekompensaty za stracony czas...
    
    – Co? – najwyraźniej nie spodziewała się takiej propozycji. – Pierdolisz, do tej budy?
    
    – Tak.
    
    – Czy ja wiem... nie powinnam się z tobą prowadzać. Cholera wie, coś za jeden... ale z drugiej strony... zmarnowałeś mi wieczór więc... pieprzyć to.
    
    Rafał był zaskoczony tym, że ta tandetna lala tak go podniecała. Jeszcze kilka godzin wcześniej, nie zwróciłby na nią najmniejszej uwagi. Teraz wszystko się zmieniło. Kręciło go, że klnie jak szewc, że wydaje się średnio rozgarnięta. Podobał mu się jej wulgarny strój. Kobieta znalazła wolne miejsce i ruszyli do restauracji.
    
    Zajęli miejsce przy stoliku. Oświetlenie było dyskretne, ale wiedział, że jego towarzyszka i tak wzbudza tutaj niesmak. Na szczęście kelner nie dał jej tego do zrozumienia. Rafał bywał częstym gościem Białych Fortepianów. Z karty dań wybrała dla siebie jesiotr zapieczony w sosie holenderskim na szparagach i z kopytkami. Dla siebie zamówił roladkę drobiową nadziewaną szpinakiem, suszonym pomidorem i serem z knedlikami. Do tego sałatkę vinaigrette.
    
    – Ja pierdolę, ale tu ekstrawagancko... – rozejrzała się po sali. – Białe pieprzone fortepiany – rozejrzała się. – Widzę tylko jeden.
    
    – To tylko nazwa.
    
    – Co to jest, to winajgrete? – Zapytała po krótkim ...
    ... milczeniu.
    
    – Wymawia się winegre – poprawił ją. – To sałatka.
    
    – Z ciebie też musi być niezły aparat, co? – spojrzała mu w oczy, chyba po raz pierwszy. Jej były brązowe. Nie przepadał za brązowymi oczami. Co zrobisz, przecież ich nie wydłubiesz. Uśmiechnął się pod nosem, bo niby czemu nie?
    
    Zjedli kolację zakrapianą lampką wina. W restauracji spędzili półtorej godziny. Kiedy kelner przyniósł rachunek, kobieta zauważyła kwotę i zaświeciły się jej oczy.
    
    Wiedziała, że jest za stara na galeriankę, ale jeśli facet ślini się na jej widok, grzech go nie naciągnąć.
    
    Zaczęła kreślić tipsem enigmatyczny znak na białym obrusie.
    
    – I co tu zrobić, z tak mile rozpoczętym wieczorem, co? – Jej głos uległ subtelnej przemianie.
    
    – Powiem ci, co – włożył kilka stuzłotowych banknotów do zakładki pozostawionej przez kelnera. – Pojedziemy do ciebie, gdzie zostawisz samochód, potem weźmiemy taryfę i skoczymy gdzieś potańczyć, co ty na to?
    
    – Zajebiście, ale nie bardzo mam się w co ubrać na tańce –
    
    – W takim razie, zmiana planów. Zostawisz auto u siebie, skoczymy do galerii i wybierzemy coś, co będzie znakomicie leżeć na twoim słodkim tyłeczku. Wybacz kolokwializm.
    
    – Jeśli chodzi o mój tyłeczek, wybaczam. Tylko że on jest wybredny... – oczy jej zalśniły, usta wykrzywiły w słodkim uśmiechu. Szybko weszła w rolę infantylnej słodkiej dziewczynki, choć nie była zarówno słodka, jak nie była już dziewczynką. O co mu chodzi z tym kolokwializmem? Chyba lubi się popisywać. Niech się popisze ...
«12...678...38»