-
Nie - Boska opowieść (II)
Data: 08.07.2023, Kategorie: piekło, perwersyjnie, Brutalny sex miłość, Fantazja Autor: Nazca
— Ooooch Azaaaa — wykrzyczała księżniczka Isztar. Echo jej wrzasków niosło się po kamiennych murach pałacu. Niewiasta leżała na łożu z szeroko rozłożonymi nogami. Była wycieńczona. Z trudem łapała oddech, pot lał się z jej ciała. Ból rozrywał jej wnętrze. Rodziła. — Przyj, przyj kochaniutka — ponaglała ją starsza położna. Wokół nich, niczym mrówki uwijały się służki. — Jeszcze raz, przyj jeszcze raz... Maluszek już wychodzi! Isztar zawzięła się w sobie. Przed poprzednim parciem nie sądziła, że da radę tyle wytrzymać. Tyle bólu, łez i krwi. Jednak wytrzymała i walczyła dalej. Zebrała wszystkie nadwątlone siły, ścisnęła drobnymi dłońmi drewniane wykończenie łoża i naparła jeszcze raz. Naparła z całej siły. Dzieciątko opuściło jej łono, krzykiem witając nieznany sobie świat. Do komnaty wbiegł postawny mężczyzna. Miał klasyczne, męskie rysy twarzy, włosy koloru złotego i lekki zarost. Wyglądał jak anioł. Służki próbowały go zatrzymać, ale zadanie to przerosło ich siły. Intruz stanął parę kroków od łoża, patrząc to na księżniczkę, to na dziecko znajdujące się w rękach położnej. — To chłopiec! Książę ma syna! — obwieściła starsza kobieta. — Mam syna! — oznajmił z lekkim niedowierzaniem mężczyzna. Po chwili, jakby na potwierdzenie własnych słów, powtórzył — mam syna! Łzy popłynęły z oczu księżniczki Isztar, a zaraz potem tłumiąc trawiący ból, młoda matka zaniosła się śmiechem. I tak jednocześnie, śmiała się i płakała, aż zasnęła ze ...
... zmęczenia. Gdy ponownie otworzyła oczy, ujrzała swego ukochanego. Szemchazaja. Mężczyzna leżał obok niej, jedną ręką gładząc jej włosy, drugą trzymając ich śpiącego syna. — Szczęście, którym mnie obdarzasz, jest ponad moje siły — wyszeptał książę. Isztar wtuliła się w tors Szemchazaja, dłonią delikatnie przejechała po swym nowo narodzonym synu. — Służyłem Bogu i widziałem jego blask, dowodziłem niezliczonymi legionami aniołów i brałem udział w dziesiątkach bitew — kontynuował mężczyzna — nic jednak nie może równać z synem, którym mnie obdarowałaś... Książę czule pocałował księżniczkę. Isztar zamknęła oczy, pragnąc zapamiętać na zawsze tę chwilę. Pomyślała, że już bardziej szczęśliwą nie może być... — Zawdzięczam tobie wszystko, co posiadam — wyszeptała cichutko, nie chcąc obudzić synka. — Szczęście, miłość i bogactwo. To dzięki tobie władam też rozległymi ziemiami, to dzięki tobie mieszkam w pałacu z kamienia! — Jest to niczym, wobec cudu narodzin naszego syna! — odpowiedział Szemchazaj. — Uczyniłeś mnie potężną księżniczką i oddałeś mi tysiące ludzi, którymi zarządzam — licytowała Isztar. — Wszystko to, blednie wobec miłości jaka nas połączyła! — odpowiedział pojednawczo Szemchazaj. Księżniczka zamyśliła się. Pomyślała, że posiada już wszystko to, co kobieta może sobie wymarzyć. A potem pomyślała o synu i o tym, co mógłby jeszcze otrzymać, a czego nie posiada ani ona sama, ani sam Szemchazaj. — A nasz syn? jak uświetnisz jego narodziny? — ...