Ochroniarz (I)
Data: 10.07.2023,
Kategorie:
Brutalny sex
ochroniarz,
Autor: Frykas
Autobus wlókł się niemiłosiernie pomimo, iż w sobotę o dwudziestej już praktycznie nie było na mieście korków. Była połowa stycznia więc na dworze było już zupełnie ciemno, a do tego wiał nieprzyjemny mroźny wiatr. Marcin przetarł zaparowaną szybę chcąc zobaczyć gdzie się znajduje. Jeszcze dobre dwadzieścia minut jazdy – pomyślał – Muszę w końcu naprawić tego grata, to przynajmniej nie będę musiał wychodzić półtorej godziny wcześniej.
Kilkanaście minut później wysiadł pod centralą firmy, w której pracował jako ochroniarz. Nie była to jego wymarzona praca, ale w obecnej chwili dawała mu przynajmniej jakieś wynagrodzenie, a do tego nie była specjalnie wymagająca. On nadawał się do tej pracy wręcz idealnie. Zimny z charakteru i o surowej twarzy. Prawie dwa metry wzrostu i atletyczna sylwetka przez lata wypracowana na siłowni sprawiały, że niewielu decydowało się na wszczynanie większych awantur podczas jego służby. Z niewiadomych przyczyn ta praca dawała mu pewne poczucie władzy, a on zdecydowanie lubił ten stan.
Wszedł do budynku i przywitał się z portierem. Windą wjechał na trzecie piętro, które zajmowała "jego" firma. Od razu skierował się do dyżurnego.
- Cześć Roman – powiedział
- Cześć Marcin – odpowiedział mu mężczyzna około pięćdziesiątki. Włosy i wąsy miał już dość mocno przyprószone siwizną ale twarz wciąż emanowała pewnością siebie i charyzmą.
- Co masz dziś dla mnie?
- Dostaniesz przydział na "włoską". Idź do magazynu. Ja zaraz podejdę i wydam Ci ...
... sprzęt.
Nie najgorszy obiekt – pomyślał idąc do magazynu – Chociaż dziś pewnie jakieś pieprzone wesele będzie więc raczej sobie nie pośpię. Mam nadzieję, że się wszyscy szybko zmyją. Choć z drugiej strony, może uda się wyciągnąć kilka flaszek. Przydadzą się na najbliższy tydzień.
Doszedł do magazynu, a pięć minut później przyszedł i Roman. Weszli do środka i Marcin zaczął odbierać swój dzisiejszy przydział ekwipunku: pas taktyczny, latarkę, kajdanki, gaz pieprzowy, pałkę typu tonfa i radiostację.
- Tu masz klucze i kod do alarmu. Za 15 minut Tomek kończy przerwę, to Cię podrzuci. Przebierz się do tego czasu.
- Ok – burknął Marcin i poszedł do szatni.
Punktualnie o dwudziestej pierwszej dojechał na miejsce. Poszedł na tył budynku i wszedł przez wejście dla personelu. Zaplecze było pełne ludzi. Po kuchni krzątali się kucharze, a w holu kręciły się kelnerki. Przywitał się z właścicielem i poszedł na obchód. Budynek nie był specjalnie duży. Na parterze mieściły się sala weselna i sala restauracyjna, kuchnia, spiżarnie, chłodnie, biuro właściciela i pomieszczenia socjalne dla personelu. Na piętrze było kilka pokoi, które zajęte były tylko w czasie wesel oraz jeden pokój przerobiony na szatnię. Na zewnątrz znajdował się duży parking oraz garaż, który bardziej pełnił funkcję graciarni niż garażu. Obchód zajął Marcinowi pół godziny. W sumie nie działo się nic co jakoś specjalnie odbiegałoby od normy. Wrócił do budynku frontowym wejściem rozglądając się od razu wśród ...