LATO U CIOCI KRYSI
Data: 12.07.2023,
Kategorie:
Dojrzałe
Autor: wojec
... nie było już tak gorąco. Było sporo chmur i wiał lekki wiatr. W szklarniach za to było jak zwykle gorąco. Na szczęście praca nie była ciężka. To przynieść, to zanieść, to poukładać. Pracowaliśmy prawie godzinę, mało rozmawiając. Po wszystkim napiliśmy się piwa i szczerze mówiąc pierwszy raz całkowicie mi nie smakowało.
W nieco grobowej atmosferze przygotowaliśmy obiad. Rodzice przyjechali punktualnie o 16.00. wprost na gorące kotlety i dymiące ziemniaki. Siedzieliśmy prawie do 18.00 a ja nie wiedziałem, o czym i jak rozmawiać.
Ciotka i matka (jak zwykle) nie mogły się nagadać. Plotkowały o wszystkim, o czym się dało. Od aktorek i dziennikarek po sąsiadów i znajomych. Nie bardzo widziałem sens słuchania tego wszystkiego, więc wybrałem się na długi spacer.
Po powrocie sytuacja się nie zmieniła, więc wypiwszy dwa piwa i obejrzeniu jakiegoś filmu, podszedłem spać.
Sobota minęła mi w miarę szybko, tylko dlatego, że przypomniałem sobie o wędkach wuja i pobliskiej rzece. Przyszło ochłodzenie, więc kilkugodzinne łowienie nie było męczące. Kolacja ze świeżych ryb smakowała wyjątkowo. Wszyscy zajadali się nimi oprócz mnie. Zjadłem dwa kawałki i tak naprawdę był to jedyny posiłek, jaki zjadłem tamtego dnia. Wieczorem trochę dłużej oglądałem telewizję wpatrując się w jakiś horror kina nocnego.
Nastała niedziela i dzień wyjazdu. Zrobiło mi się trochę smutno, a w pewnym momencie wręcz przykro. Nie dlatego, że dziś miałem wyjechać, ale że nie będzie możliwości odpowiednio ...
... pożegnać się z ciotką.
Przecież była to moja pierwsza kobieta. Pierwsza, która zrobiła mi dobrze, pierwsza, która miała mego małego w ustach i pierwsza, która sprawiła, że mogłem się czuć prawdziwym mężczyzną. Cały dzień szukałem okazji by być, choć kilka minut sam na sam i by móc choćby porozmawiać. Niestety zwyczaj uchylonych drzwi i matka, która najwidoczniej zgromadziła nadzwyczajną ilość plotek zniweczyła moje starania.
- Dam wam trochę warzyw – powiedziała ciotka.
- Pomogę ci – zaproponowała matka.
- Daj sobie spokój, od czego mamy Tomka.
Niemal siłą usadziła matkę na krześle i kiwnęła na mnie, bym udał się za nią w kierunku szklarni.
- Weź koszyk – powiedziała i po chwili zniknęliśmy po d**giej stronie podwórza.
Przeszedłszy kilkanaście kroków i upewniwszy się, że moi rodzice nas nie widzą. Zaczęliśmy się całować. Żadne z nas nic nie mówiło. Nasze ciała, gesty, ruchy współgrały ze sobą jakby tańczyły do tej samej muzyki.
Ściskałem jej plecy, tyłek i ramiona. Obydwoje kipieliśmy z pożądania. Chciałem jak najszybciej ją mieć. Podobnie ciotka. Chwyciła za pasek i zamek dżinsów, a ja rozpoznałem te same nerwowe i drżące ruchy. Ściągnęła mi spodnie wraz z majtkami. Mój członek zdążył się już napiąć i wyskoczył gotowy do pracy.
Kucnęła i złapała go w swoje usta. Ssała jakby była w nim jakaś życiodajna siła, a ona sama śmiertelnie jej potrzebowała. Z każdą sekundą rosło moje napięcie i podniecenie. Rozglądałem się w kierunku wejścia, ale na szczęście ...