1. Ziemia


    Data: 22.07.2023, Kategorie: mężczyzna, samotność, tęsknota, Fantazja Autor: Milena.S

    Rozsypane wióry drewna znajdowały się dosłownie wszędzie. Nawet pod prysznicem wydłubywałem drobiny z włosów na klacie, za uszami a nawet spod jajek. Były wszędzie. Ich zapach czułem kładąc się spać i zaraz po obudzeniu. Była to nadzwyczajna odmiana po latach spędzonych pośród kurzu i rudej ziemi. Lasy na Marsie były rzadkością a i nie pachniały tak jak te ziemskie.
    
    Miało to także swoje plusy.
    
    Mniej zapachów powodowało łatwość odróżniania tych, które pojawiały się nagle. Nie miałem wrażenia, by moje zmysły były bardziej wyostrzone niż tutejszych ludzi, był to raczej wynik mniejszego stężenia woni i zapachów. Może stąd zdolności myśliwego było łatwiej przyswajać, a każdy mężczyzna podczas polowania czuł się bardziej jak bestia- drapieżnik. Tutaj natomiast...
    
    Jakoś nie byłem w stanie po roku obcowania na tej planecie przywyknąć do hałasu, zapachów, rozrywki... jedyne do czego przywykłem od razu to whisky.
    
    Ten trunek tak bardzo przypadł mi do gustu, że zacząłem spędzać z nim coraz więcej czasu.
    
    Z początku kończyło się to zemstą Demona Pijaczyny, ale z czasem moja głowa przywykła do codziennej dawki smakowitego nektaru prawdziwych dżentelmenów.
    
    O tak... jeśli chodziło o whisky to byłem prawdziwym dżentelmenem.
    
    Przejeżdżając koło swojego miejsca pracy często zahaczałem o pobliskie piekarnie, tym razem jednak mając dzień wolny i świeżo kupiony motocykl marki Junak – tania wersja marzeń o ciężkim chopperze, udałem się dalej za miasto na małą wycieczkę z ...
    ... zamiarem spędzenia weekendu na kilku szybkich - być może, przygodach.
    
    Nie tylko ze względu na ograniczenia silnika jechałem powoli. Widoki w tej okolicy były nadzwyczaj malownicze. Mimo, że zieleń towarzyszyła w moim życiu już 378 dni, jej intensywne i różnorodne odcienie wciąż zachwycały moje oczy. Przyglądałem się wznoszącym górom i opadającym leniwie dolinom. Polom, gęstym, lasom, łąkom, zagajnikom i sadom, gdzieniegdzie przeplecionymi budynkami, zabytkami i osadzonymi małymi wsiami na styku dziczy i rolnictwa.
    
    Postoje robiłem głównie po to, by się napić i odlać. Jechałem dotąd aż nie znalazłem miejsca, które wzbudziłoby moje zaciekawienie do tego stopnia, aby zatrzymać się tam na dłużej.
    
    Takie miejsce znalazłem dopiero wieczorem. Być może właśnie ta pora i zmęczenie dały górę, albo rzeczywiście urok niewielkiego miasta sprawił, że chciałem na chwilę zwolnić tempo. Przejeżdżając przez liczne wąskie drogi i wjeżdżając w końcu do centrum, minąłem ogromne rondo udekorowane niezliczoną ilością kwiatów i zjeżdżając zaraz za niewielkim centrum handlowym, zajechałem pod uroczą restaurację – jak się później okazało, również pensjonat.
    
    Wieczór był ciepły toteż goście przesiadywali głównie na dworze w ogródku oddzielonym od chodnika wysokimi tujami udekorowanymi w lampki. Wejście do pensjonatu obrośnięte było pnącą różą, która kwitła i zwabiała osy oraz pszczoły. Po zablokowaniu motocykla, wszedłem do środka. Pensjonat wzorował się na stylu... rustykalnym. Białe ściany były ...
«1234...»