1. Miłość w czasie apokalipsy. Wiejska sielanka


    Data: 26.07.2023, Kategorie: wojna, wieś, Pierwszy raz Nastolatki korepetytor, Autor: MrHyde

    Wybuch wojny przerwał spokojne życie piętnastoletniego Adama. We wrześniu 1939 miał on iść do trzeciej klasy stołecznego gimnazjum, lecz wkroczenie Niemców brutalnie przekreśliło te plany. Rodzina zdecydowała, że najlepszym miejscem do przeczekania zawieruchy będzie dla młodzieńca gospodarstwo dziadka, w którym oprócz seniorów żył wuj Adama z rodziną, położone w niewielkiej nadburzańskiej osadzie na skraju puszczy.
    
    By się odwdzięczyć za gościnę i nie uchodzić za darmozjada Adam jak tylko mógł pomagał w gospodarstwie, a że poza okresem letnim, pracy nie było wiele, spędzał dużo czasu na czytaniu przywiezionych z miasta książek, samodzielnej nauce i dokształcaniu ciotecznego rodzeństwa oraz dzieci sąsiadów. Nie można powiedzieć, by ludzie wiejscy przeceniali znaczenie nauki, ale umięjętność czytania i rachowania cenili wystarczająco, by nawet z pewnym entuzjazmem przyjąć bezinteresowną, bądź co bądź, pomoc miastowego młodzieńca. Poza tym ksiądz pleban chodząc po kolędzie z naciskiem powtarzał, że czy wojna czy pokój, mądrych ludzi zawsze mało i że kształcić dzieci bezwzględnie trzeba.
    
    Adam, całkiem przystojny, a do tego oczytany, rezolutny i pomysłowy bardzo szybko pozyskał sympatię miejscowych dziewcząt. Był inny niż większość chłopców ze wsi i w ich oczach w jakiś sposób lepszy. Miast biegać za fajerką jak typowy podlotek i stroniąc od bimbru w przeciwieństwie do starszych chłopaków, opowiadał im historie rycerskie zaczerpnięte z Sienkiewicza oraz indiańskie Karola ...
    ... Maya. Miał zawsze w zanadrzu jakąś bajkę o samolotach, zepellinach, dalekich ludach, wielkich górach, pustyniach i oceanach. Znał się na ortografii lepiej od księdza, swoim uczniom zadawał zadania z rachunków i geometrii i tłumaczył jak je rozwiązać, a jak kogoś bardziej lubił, na przykład jakąś zapatrzoną w niego dzierlatkę, szeptem, gdzieś na osobności potajemnie uczył jakiegoś nieprzyzwoitego słowa niemieckiego, francuskiego, albo po łacinie.
    
    W oczach dorosłych sąsiadów wyrobił sobie Adam szczególne uznanie, gdy wiosną 1940 roku pomógł dziadkowi przy remoncie bramy obory i drzwi wejściowych do domu i spichlerza. "Skąd żeście wzięli takiego stolarza?" - pytali. "Futryna stoi solidnie i prosto jak w kościele." Naturalnym sposobem, ta przychylność ojców przekładała się na dodatkowe plusy dla Adama w oczach ich dorastających córek myślących o zaręczynach i wydaniu za mąż. Chyba żadnej z kilkunastu mieszkających w pobliżu dziewcząt w wieku od dwunastu do siedemnastu nie ominęły myśli o bliższej przyjaźni z Adamem. Ich uczucia nie były równie konkretne, stałe i głębokie, ale wszystkie one, mniej lub bardziej, kochały się w nim potajemnie. Grzeszne myśli i nieskromne marzenia senne nie ominęły ani jednej z nich, o czym skrzętnie milczały w rozmowach z rówieśniczkami, chowając swe żywe zainteresowanie Adamem, jak też i innymi chłopakami, za parawanem żartów i śmiechu.
    
    Adam, jak prawie każdy chłopak czy mężczyzna, nie zamykał oczu na urodę młodych sąsiadek. Jak tylko nadarzała ...
«1234...18»