1. Życie lubi zaskakiwać (VI) - Cisza…


    Data: 27.07.2023, Kategorie: para, Masturbacja rodzina, Autor: CichyPisarz

    ... to ma znaczenie? – spojrzała z ukosa, jakby nie rozumiejąc do czego zmierzał, nadal zajmując się sterczącym organem.
    
    - Bo… jak nie lubisz, nie musisz… – próbował coś tłumaczyć. – Poważnie – dodał, by to podkreślić.
    
    - No co ty nie powiesz? – zrobiła wielkie oczy. – Od paru lat wysysam z ciebie spermę, a ty dopiero teraz pytasz? No wreszcie wolna! – teatralnie odetchnęła z ulgą, jakby przez lata się do tego typu zabaw zmuszała. I jak na złość, zebrała palcem z policzka porcję nasienia, naniosła je na sterczący przed twarzą przyozdobiony żyłami maszt i zlizała jak wyborną polewę deseru. – Altruista się znalazł – zaśmiała się z jego nagłej i parę lat spóźnionej troski. Ale nie zrobiła tego prześmiewczo. Zrobiła to słodko i sympatycznie, jak zawsze. – Nie lubisz, jak to robię? – odbiła piłeczkę. – Bo… jak nie lubisz…. – powtórzyła za nim, przekomarzając się. Dla efektu połknęła penisa do połowy długości i patrzyła ukochanemu prowokacyjnie prosto w oczy, lekko poruszając głową.
    
    - Przecież wiesz, że uwielbiam – mruknął, bo Maja jak kokietka patrzyła mu teraz w oczy i żuła żołądź, jakby piła niezwykle gęstego
    
    ’a przez grubą rurkę, w dodatku czymś zaczopowaną.
    
    Zazwyczaj miał tak, że kiedy zbliżało się szczytowanie, wpadały mu do głowy najdziwniejsze pomysły (z których wytrysk na twarz był dość często powtarzającym się) i wtedy ogarniała go śmiałość, wręcz perwersja, które dodawały mu skrzydeł. Maja zazwyczaj wszystko aprobowała, bo nie przeginał, zresztą dla niego ...
    ... zrobiłaby wszystko. Z drugiej strony, wiele razy mówiła mu, że po to są dla siebie, by ze sobą spełniać marzenia, a nie mieć do siebie pretensje, że nie ma na to szans, choć się o nich nawet nie wspomniało. Nigdy by jej nie skrzywdził, ale czasem żądza, do której go doprowadzała, dyktowała niechlubne pomysły, które chwilę po zrealizowaniu, odbijały mu się czkawką i obciążały sumienie. Ale tylko do pierwszego pogodnego uśmiechu i, zazwyczaj równie wesołego, komentarza Mai. Kochał ją i tę ich wyjątkową intymną relację.
    
    Teraz patrzył, jak część gęstego nasienia wsiąkło w jej ciemne grube włosy, jak z czoła i policzków kaskadami spływa niczym lawina połyskująca zawiesina, jak cała śliczniutka twarz mieni się od dającej życie substancji, a Maja nic sobie z tego nie robiła. Nadal zdawała mu się najpiękniejszą kobietą na świecie. Kochał ją nawet taką, a może szczególnie taką. Kochał ją za niezliczone przymioty i ten też był jednym z nich. Teraz mówiła mu kocham nie słowami, a czynami.
    
    - Podaj chusteczki, bo naprawdę miałeś tego dużo – poprosiła wesołym głosem.
    
    - Tak na mnie działasz – odpowiedział komplementem, obracając się na bok i wyciągając rękę po pudełko.
    
    - Pieprzysz głupoty! – skarciła go już nie tylko spojrzeniem za tak oklepane słowa. – Chyba ze dwa tygodnie gromadziłeś ten cenny materiał genetyczny – zassała czubeczek i po wypuszczeniu go z ust, głośno cmoknęła. – No!, ostatni zbłąkany sprinter z ogonkiem u mamusi! – oznajmiła.
    
    Przyklęknęła na materacu, by ...
«1234...21»