Pani Wisłowska (VI)
Data: 01.08.2023,
Kategorie:
Lesbijki
Sex grupowy
nauczycielka,
Autor: Sztywny
Marta siedziała w ławce, ignorując otoczenie. Nie słuchała tematu lekcji, tylko rysowała w zeszycie. Złamane serca, szubienice czy płonące drzewa zdobiły kolejne strony, kiedy pani Wisłowska przemawiała do klasy. Nie usłyszała nawet dzwonka, pochłonięta przygnębiającymi myślami.
- Marto, chciałabym z tobą porozmawiać. - Zimny głos nauczycielki wyrwał ją z zadumy pełnej bólu i katastroficznych przemyśleń.
Udała się na zaplecze i usiadła na tapczanie, który najlepsze lata miał już za sobą. Nie patrzyła na kobietę w obawie, że spojrzenie sprowokuje ją do długiej rozmowy, której chciała za wszelką cenę uniknąć.
- Co się dzieje? Widziałam, że przez całą lekcję nic nie zanotowałaś. Od innych nauczycieli usłyszałam, że to nie pierwszy raz. Coś się dzieje w domu?
- Nie.
- Może jakieś rozterki sercowe?
Pytanie zmroziło Martę do szpiku kości. Odpowiedziała krótko:
- Nie.
- Mam przeczucie, że kłamiesz.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Posłuchaj mnie uważnie. - Usiadła obok, roztaczając woń swych niezmienionych od lat perfum. - Widzę wyraźnie, że coś jest nie tak, a doszły mnie plotki, że miałaś problemy z pewnym chłopcem. Wiem, że dla ciebie jestem obcą osobą, ale wierz mi, możesz się przede mną otworzyć. Widziałam cię już nagą, nie możesz mnie niczym zaskoczyć. - Uśmiechnęła się ciepło, opierając dłoń na ramieniu dziewczyny.
Wspomnienie wielkiej chwili, gdy utraciła dziewictwo, a jednocześnie potrzeba wyrzucenia z siebie przykrych wspomnień, sprawiły, że ...
... zmiękła i wybuchła płaczem pełnym goryczy.
- To wszystko przez Kamila!
- Co też takiego zrobił?
- Wykorzystał mnie, upokorzył. A ja myślałam, że jest jedynym!
- Faceci... Nigdy nie możesz im ufać. Niestety rodzą się z jakąś wadą, która każe im zwodzić i oszukiwać.
- Jak ja mam się z jakimś związać?
- Chodź do mnie.
Marta wpadła w szerokie ramiona pani Wisłowskiej, przyjmując jej ciepło i serdeczność. W świetle ostatnich wydarzeń nauczycielka okazała się upragnionym portem po wielkim sztormie. Pozwoliła łzom plamić granatowy żakiet nauczycielki, która głaskała Martę po głowie.
- Powiem ci coś, czego nie mówiłam jeszcze nikomu. - Nauczycielka mówiła spokojnie, niemal szeptem. - Miałam kiedyś narzeczonego.
- Naprawdę? - Informacja o tym, że „sopel lodu”, jak często nazywano kobietę w szkolnych korytarzach, miała jakiegoś faceta, była tak szokująca jak nieprawdopodobna.
- Tak. Niestety zdradził mnie.
- Faceci to świnie.
- To najtrafniejsze określenie.
Marta ze swojej pozycji widziała masywne nogi nauczycielki, lekko rozszerzone pod nudnawą spódnicą. Przypomniała sobie wielką chwilę, w której stała się kobietą. Znów poczuła smak piersi pani Wisłowskiej. Ciekawe jak smakowała jej szparka?
Ręka niby mimowolnie zsunęła się niżej, dotykając wydepilowanej skóry tuż nad kolanem. Potem przejechała po gładkiej powierzchni z obojętnością, którą tak żarliwie chciała pokazać. Poczuła, że dłoń nauczycielki zjechała niżej, zatrzymując się dopiero nad ...