Żony, sekrety i ręce w ciemnościach
Data: 07.08.2023,
Kategorie:
kryminał,
pieszczoty,
BDSM
Autor: BlueNight
... tatuażach, kolczykach i włosach we wszystkich kolorach.
– Co robicie tutaj?
– Przygotowujemy do uczestnictwa jako ważny element społeczeństwa. Dajemy im przyszłość – ciągnie kierowniczka. W jej głosie słychać niezachwianą wiarę. Jej gabinet jest surowy, jedynie proste biurko, dwa krzesła i półka z książkami, prawie nie dostrzegasz zdjęć i prywatnych drobiazgów. Miejsce sprawia wrażenie sterylnie czystego. Na moment rozpraszasz się, słuchając monotonnego słowotoku kierowniczki wziętego prosto z broszurki informacyjnej. Twój wzrok ucieka w stronę wiszącego ponad fotelem dyrektorki krzyżyka. Masz też dziwne uczucie, jakby twoje krzesło było celowo mniej wygodne i niestabilne, wciąż zmuszając cię do balansowania. Dopiero po chwili dociera do ciebie, że jedna z nóg jest o centymetr lub dwa krótsza od pozostałych. Dyrektorka siedziała za swoim sterylnym biurkiem i ciągnęła, jej oczy były utkwione w tobie, jakby próbowała znaleźć jakiś słaby punkt. Gdyby nie przyjemna ciepła skóra etui ze schowaną w środku odznaką i obciążenie kabury przy boku, czułabyś się tutaj, jak zwykła uczennica.
– Rozumiem. Przyszłam tutaj spytać o pana Andrzeja Sałatę – mówisz. Dyrektorka przełyka głośno ślinę. Słyszysz pukanie do drzwi, podstarzała sekretarka przynosi dwie filiżanki kawy. Upijasz łyk, po czym równie szybko odstawiasz ją na stół. Przy tym, kawa z komisariatu nie smakuje najgorzej.
– Słyszałam, to straszna strata. Andrzej był nieoceniony – obserwujesz, jak dyrektorka nabożnie ...
... upija łyk z filiżanki. Jedyne, o czym marzysz teraz to mocne espresso. Masz w kuchennej szafce nieotwartą paczkę kenijskiej, palonej kawy i dzisiaj będzie dobry dzień, by ją otworzyć. Z grzeczności zbliżasz filiżankę do ust, ale zapach wymoczonego kartonu odpycha cię.
– Dlaczego? – pytasz, szukając punktu zaczepienia.
– Pomógł nam zorganizować fundusze na remont, kupował dla nas dużo rzeczy. Teraz będzie trudniej, ale jego dzieło przetrwa. Wielka strata – zapewniła żarliwie. W twoim umyśle dominuje myśl o owocowym, aromatycznym espresso, najlepiej doppio. Może dla odmiany przygotujesz sobie dripa, nie potrzebujesz aż tak bardzo kofeiny, ale zabiłabyś za smak prawdziwej, świeżo zmielonej kawy. Brakuje ci tego wieczornego rytuału, ale ostatni miesiące nie sprzyjają tego rodzaju zabawom.
– Słyszałam o fundacji „Przystań”. Wspomagała was prawda?
– Fundacja była dzieckiem Andrzeja. Organizowali dla dziewcząt wyjazdy pod namiot i na żagle. Za szczególne zasługi oczywiście, nie można ich rozpuścić.
– Kij i marchewka?
– Dokładnie. Chociaż kija oczywiście już nie stosujemy – powiedziała, jakby zapomniała dodać na końcu, „a szkoda”. Drip to dobry pomysł.
– Słyszałam, że fundację założył szef Andrzeja i kilku innych businessmanów.
– On był za skromny. Wie pani, no. – „Skromny facet w garniturze wartym kilka moich wypłat i z zegarkiem, na którego widok, Jacek dostał ślinotoku”, dopowiadasz w myślach. Z każdym słowem, masz ochotę wstać i wyjść. Zaciskasz palce, aż ból ...