Przygoda życia (II)
Data: 09.08.2023,
Kategorie:
Mamuśki
Zdrada
biuro,
Fantazja
Autor: Mr. X
... tej samej chwili dostałem z liścia z prawej. Nie powiem, mocno biła…
– Puść mnie! Straciłam do ciebie resztki szacunku! – krzyknęła.
Chwyciłem ją mocno w talii i przyciągnąłem do siebie. Nie czekając na jej reakcję, przywarłem ustami do jej ust. Obydwoje zamknęliśmy oczy. Czas się dla nas zatrzymał. Całowałem jej czerwone, pełne usta, mocno, łapczywie, aż do utraty tchu. Smakowała niczym dojrzała wanilia. Po chwilowym szoku Basia sama zaczęła szukać moich ust. Wtedy poczułem, że oddaje mi się bez reszty. Przejęła inicjatywę. Poddałem się jej pocałunkom. Pieściła moje usta subtelnie, delikatnie, ledwie je muskając, by nagle zaskoczyć mnie całkowicie, przygryzając mi dolną wargę. Uznałem to za przejaw nieodpartej potrzeby rewanżu na mnie za wcześniejsze wyprowadzenie jej z równowagi. Basia pokazała tu charakter, ale nie odważyła się zrobić tego ponownie. Podczas gdy dalej mnie całowała, sięgnąłem dłońmi do jej uszu. Palcami delikatnie pieściłem ich płatki, przesuwając się w górę małżowiny. Basia nosiła piękne gronowe kolczyki, pasujące do jej twarzy. Skąd wiedziała, że za takimi szaleję? Pieszczoty uszu doprowadziły ją do drżenia. Stało się oczywiste, że byłem jej pierwszym mężczyzną, który nie zaniedbywał tej strefy erogennej.
Przerwałem, by wzrokiem pełnym zwierzęcego pożądania spojrzeć w jej niebieskie oczy. Ich źrenice były dwa razy większe niż zwykle. Przejechałem ustami po jej ustach. Poczuła się tym sprowokowana i uderzyła mnie w twarz po raz drugi. Kłębiła się ...
... w niej pełna gama uczuć wobec mnie, od podziwu aż po nienawiść. Zatopiłem się ponownie w jej ustach, napotykając po drodze na jej język. Musnąłem go delikatnie. Moja partnerka odpowiedziała tym samym. Gdy nasze języki rozpoczęły taniec w parze, poczułem dłonie Basi na moim torsie. Z pewnością poczuła, jak szybko biło mi serce. W tamtej chwili biło tylko dla niej.
Powietrze wokół nas iskrzyło się od namiętności, a nasze usta przez dobre kilka minut stanowiły jedność. Całowaliśmy się tak, jakby jutra miało nie być. Basia, o czym miałem się jeszcze przekonać tego dnia, odkryła w sobie nutę perwersji. Masując przez koszulę moją umięśnioną klatkę, skupiła się bowiem na pieszczeniu moich sutków. Tego było już za wiele. Poczułem, że zwariuję, jeżeli zaraz nie posiądę tej kobiety.
Sprawnym ruchem chwyciłem Basię za tyłek i podniosłem do góry. Patrzyła na mnie z góry swoimi szklistymi oczami, szeroko się uśmiechając. Nie mówiła nic, oczekując na moją inicjatywę. Przeszedłem z tym słodkim ciężarem kilka metrów i położyłem go na dębowym biurku, niewidocznym od strony ulicy. Stanąłem przy jego krawędzi, po czym łapiąc Basię za biodra, przysunąłem ją do siebie. Widziałem jej podziw dla mojej stanowczości.
Najpierw zdjąłem jej buty i odrzuciłem je na podłogę. Zaskoczyło to Basię, ponieważ spodziewała się, że z marszu przejdę do sedna. Myliła się. Podarowanie sobie gry wstępnej z taką kobietą, jak ona, byłoby zbrodnią, tym bardziej że los jest kapryśny i każde nasze spotkanie mogło ...