Gorzka czekolada
Data: 08.10.2019,
Kategorie:
afryka,
Brutalny sex
egzotyka,
czarna,
Autor: Nazca
... powiedzieć ilu ich było, ale po jakimś czasie moja wymęczona mama opadła z sił, przestając opierać się rękoma na stół i bezwładnie osunęła na jego blat. Nie powstrzymywało to żołnierzy, którzy dalej ją gnębili popychając jej coraz słabsze ciało.
Wreszcie zło dobiega końca. Żołnierze odchodzą i zostawiają nas nareszcie same, podbiegam do wycieńczonej mamy i usypiam w jej ramionach. Po przebudzeniu, widzę mamę krzątającą się po domu. Powiedziała, że to niebezpieczne miejsce i musimy stąd wyjechać jak najszybciej. Zaczynam krzyczeć, że chcę do taty ale mama oznajmia, że już go więcej nie zobaczę.
Rozpoczęłyśmy swoją długą tułaczkę, by po paru tygodniach osiąść w największym mieście naszego kraju, Nigerii - Lagos.
Nazywam się Sanaa i powyżej przedstawiona historia jest pierwszą zapamiętaną rzeczą w moim życiu. Zupełnie jakbym tego strasznego dnia się narodziła.
Po przybyciu do Lagos początkowo mieszkamy u krewnych, dzięki ich pomocy rozpoczynamy nowe życie. Mama otwiera mały stragan z żywnością na targu i dzięki temu ma pieniądze na nasze utrzymanie.
Po kilkunastu miesiącach przeprowadzamy się do domu pana Taofeeka, wynajmujemy tam przestronny pokój w którym wszystkie sypiamy, mamy też do dyspozycji wspólną kuchnię i co mnie najbardziej cieszy, łazienkę z prysznicem.
Jak większość ludzi w naszym kraju żyjemy skromnie, ale często się uśmiechamy, odnajdując radość w drobnych rzeczach. Lubimy przebywać z rodziną i przyjaciółmi, jesteśmy szczęśliwi widząc uśmiech ...
... dziecka. Kochamy też kino i telewizję, chociaż kinematografia Nigerii tworzy wiele wspaniałych filmów, ja szczególnie uwielbiam produkcje amerykańskie i europejskie. Wchłaniam każdy obraz pochodzący z innego kontynentu, ludzie tam tak bardzo różnią się od nas Nigeryjczyków wyglądem i stylem życia, że czasem wydaje mi się niemożliwością jakobyśmy mieszkali na tej samej planecie.
Miasto, w którym mieszkamy, Lagos jest olbrzymie, mam wrażenie, że nigdy je nie poznam w całości. Mieszkają w nim miliony ludzi, w ciągu dnia gdy mieszkańcy wychodzą z domów na ulice, jest ich tak wielu, że boję się wyjść na dwór. Gdy nie mam wyboru, łapię mocno mamę za rękę i razem z nią ruszam w nieskończony tłum ludzi. To jest jak wyprawa w nieznane morze!
Z czasem nasze życie zaczyna się coraz lepiej układać, pan Taofeek chociaż nie ma rodziny jest dobrodusznym człowiekiem i często daje mi cukierki. Jest starszym mężczyzną, grubym i dlatego z mamą śmiejemy się, że wygląda jak hipopotam. Zaczynam też chodzić do szkoły, uczę się pisać i liczyć, uwielbiam też uczyć się języka angielskiego, zapewne przez swoją miłość do kina amerykańskiego.
Mama i pan Taofeek spędzają, ze sobą coraz więcej czasu. Biorą ślub a po jakimś czasie przychodzi na świat mój braciszek Simba i kolejna siostrzyczka Olayinka. Żyjemy jak prawdziwa rodzina.
Lata mijają a ja dojrzewam. Po pierwszym krwawieniu, mama mówi, że jestem już kobietą i że teraz otrzymam nowe obowiązki. Tak naprawdę jednak dalej żyję beztrosko, ...