Pasierbica, czyli nadal nic nie jest…
Data: 20.08.2023,
Kategorie:
Incest
kazirodztwo,
Lesbijki
rodzina,
wulgaryzmy,
Autor: Agnessa Novvak
... zrozumiałyśmy.
– Nie oceniaj mnie pochopnie! Już od momentu, w którym Tadeusz zaproponował mi bliższe poznanie, byłam mu całkowicie wierna! Ale nawet teraz, kiedy jego już nie ma… – Głos zaczął mi się załamywać, ale na szczęście opanowałam się w porę. – Nie jestem w stanie odwzajemnić twojego uczucia, Jagoda. Nie mogłabym. Kocham cię, tylko nie tak, jakbyś tego chciała. I nigdy nie będę. Przepraszam.
Wstałam z krzesła, które stało się nagle wyjątkowo niewygodne i milcząco podeszłam do okna. Otworzyłam skrzydła na oścież i odetchnęłam głęboko przyjemnie ciepłym, wysyconym aromatem przełomu wiosny i lata powietrzem, starając się choćby przez krótką chwilę ignorować wszelkie możliwe i niemożliwe problemy.
Wiem, że na filmach takie sytuacje rozwiązują się zwykle inaczej. Łatwiej. Szybciej. Szczęśliwiej. Ale to nie był film. Tym bardziej nie pornograficzny, w którym ludzie ściągali – a im mniej powinni, tym zwykle chętniej to robili – majtki bez najmniejszego nawet pretekstu. To było moje własne, walące się w gruzy życie. Czy raczej żałosne resztki gruzów, które mi jeszcze z owego życia pozostały.
Spojrzałam pełna rezygnacji na własne, zniekształcone odbicie w niedomytej szybie. Byłam w gruncie rzeczy niespecjalnie wykształconą, wcale nie superatrakcyjną i nie do końca – mimo usilnych, kurwa mać, starań – kulturalną, dobiegającą trzydziestki kobietą. Chodzącą do całkiem przeciętnej pod względem ambicji, poczucia spełnienia zawodowego, jak i zarobków pracy, która może ...
... pozwalała na opłacenie rachunków i zapełnienie lodówki czy szafy, ale niewiele ponadto. Ledwo mogłam przestać nazywać się dziewczyną, a już mój – może i absolutnie nieprzewidziany, lecz przecież ostatecznie pokochany całym sercem – mąż, z górą rok wcześniej legł złożony snem wiecznym. A jego córka, czyli moja pasierbica, zamiast choćby udawać miłe i grzeczne dziecko, wyrosła na kryptolesbijkę. Zakochaną w macosze. We mnie. No zajebiście, że ja pier…
Już nawet wyzywać nie miałam ochoty.
Wiem, że powinnam zapalić ci znicz, jednak wyjątkowo porywiste, późnowiosenne podmuchy skutecznie mi w tym przeszkodziły. Na dodatek mało co nie użyłam słów wybitnie nieprzystających do powagi cmentarza… Ale następnym razem przyniosę ci dwie lampki! Całą zgrzewkę! I jeszcze wieniec! Obiecuję! Tylko proszę, nie bądź na mnie zły! Nie wiń, że spieprzyłam dosłownie wszystko, co tylko mogłam spieprzyć! Starałam się, jak tylko potrafiłam, odgrywając przed całym światem kreację silnej, dzielnej kobiety, która pomimo przeciwności losu zawsze daje sobie radę. Nie, nie daje. I naprawdę ani nie chce, ani tym bardziej nie potrafi, żyć już dłużej w samotności!
Doskonale wiem i nie musisz mi przypominać, że byłam nie dość, że słaba, to jeszcze głupia. Właściwie wciąż jestem. Chociaż dobrze pamiętam, co mi mówiłeś, znowu cię nie posłuchałam! A powtarzałeś to wielokrotnie, jak jakąś mantrę. Tym częściej, im szybciej błyskawicznie postępujący, wykryty w o wiele za późnym stadium nowotwór, bezlitośnie ...