Pasierbica, czyli nadal nic nie jest…
Data: 20.08.2023,
Kategorie:
Incest
kazirodztwo,
Lesbijki
rodzina,
wulgaryzmy,
Autor: Agnessa Novvak
... buszowała nocami pomiędzy lodówką a kibelkiem. Jednak teraz, zważając na jej stan, nadstawiłam ucha, starając się wyłowić co bardziej podejrzane odgłosy. Na szczęście bezskutecznie. Po paru minutach względnej ciszy światło w toalecie ostatecznie zgasło, w przeciwieństwie do lampki w korytarzu. W jej stłumionym blasku coraz wyraźniej dostrzegałam ciemną sylwetkę, odznaczającą się ostro na wprost wejścia do mojej sypialni. Usłyszałam nieprzyjemne szczęknięcie klamki i ewidentnie zbliżające się ku mnie kląsknięcia bosych stóp. Nie miałam zamiaru udawać, że śpię. Uniosłam się na łokciu, przecierając oczy i próbując skupić wzrok na klękającej przy łóżku Jagodzie.
– Coś się stało? Źle się poczułaś? – zapytałam znów nadzwyczaj oryginalnie.
– Nie, już mi lepiej. Tylko ja… przepraszam, że masz przeze mnie tyle problemów! Nie powinnam wracać w takim stanie, a już na pewno odstawiać potem tej całej szopki! – Była już w wyraźnie lepszej, choć nadal dalekiej od ideału formie.
– I dlatego budzisz mnie w środku nocy? Miejże litość, dziewczyno! A właśnie, która godzina? – Zaczęłam szukać telefonu.
– Piąta z minutami, niedługo będzie jasno – Po tych słowach zamilkła na dłuższą chwilę, wyraźnie zastanawiając się, co dalej. – Mam pytanie… prośbę właściwie. Czy… mogłabym się do ciebie przytulić?
Chociaż w pierwszym odruchu chciałam ją natychmiastowo wygonić i na powrót szczelnie zawinąć w pościel, ostatecznie obróciłam się tylko na plecy, zostawiając połowę łóżka wolną. Jagoda, ...
... nie czekając na dalsze zachęty, przylgnęła do mnie pod kołdrą i bez ceregieli oparła głowę na wyciągniętym ramieniu, układając rękę w poprzek brzucha. Przymknęłam oczy, starając się nie zwracać uwagi na świszczący, pachnący miętowym płynem do płukania ust oddech, muskający szyję ciepławym powiewem. I rękę, która powolutku, niemal niezauważalnie, lecz konsekwentnie wędrowała w górę, docierając w końcu aż do piersi. Odsunęłam ją niby przypadkowo i od niechcenia, ale równocześnie zdwoiłam czujność. Coś mi tu bardzo nie pasowało.
Z pozoru sama sytuacja, poza dalece nieludzką porą, nie była jakoś specjalnie podejrzana – przecież Jagoda nieraz obejmowała mnie tak samo, jak i ja ją. Bo jedna z nas miała jakiś problem i chciała się wygadać drugiej, byłyśmy najzwyczajniej w świecie zziębnięte i szukałyśmy ciepła znajomego ciała, albo czasami nawet bez żadnego wyraźnego powodu. Ot tak, dla samej bliskości obcowania z drugą osobą. Stąd znałam dobrze jej wciąż nie w pełni rozkwitłe kształty, jedwabistą fakturę młodziutkiej skóry, słodki zapach spływających miękkimi falami włosów…
Dłoń Jagody, tym razem bez jakiegokolwiek udawania, znalazła się ponownie na mym biuście. W takim razie i ja nie miałam zamiaru ukrywać dłużej, że wybitnie mi to nie odpowiadało.
– Nie.
– Ale…
– Nie ma „ale”. Powiedziałam jasno: nie! – podniosłam głos, choć nie na tyle, ile pierwotnie chciałam.
– Dlaczego? – spytała z czułością, nieomal uwodzicielsko. – Ja naprawdę chciałabym się odwdzięczyć za ...