Pasierbica, czyli nadal nic nie jest…
Data: 20.08.2023,
Kategorie:
Incest
kazirodztwo,
Lesbijki
rodzina,
wulgaryzmy,
Autor: Agnessa Novvak
... wyrażała coraz większą dezaprobatę. Albo może politowanie, kto wie?
– No to masz problem, kobieto. I to konkretny! – podsumowała moje wywody. – I chyba nie pozostaje ci nic innego, jak porozmawiać z Jagodą. Sto razy, jeśli będzie trzeba. Bo to już dawno przestało być zabawne.
– Tyle to i ja wiem! – rzuciłam zrezygnowana, jakbym zamiast ogólników spodziewała się dokładnej instrukcji dalszego postępowania.
– Ale przecież musicie się jakoś dogadywać! Rozumiem, że nie jest wam łatwo, od kiedy… Misia, przecież to twoja córka! – Jej głos stał się nagle niezwykle czuły. – To znaczy: jego… wybacz, nie chciałam cię urazić. Przyznam ci się, że nie raz o was myślałam i naprawdę nie mam bladego pojęcia, jak ty to wszystko znosisz.
Widok tłumaczącej się niezręcznie, zawstydzonej kierowniczki był tak niecodzienny, aż postanowiłam nasycić nim oczy najdłużej. Nie dlatego, żebym odczuwała z tego powodu jakąś wredną satysfakcję, ale wiedziałam przynajmniej, że nie tylko ja nie potrafię sobie poradzić z całą tą srogo popierdoloną sytuacją.
– Nie masz za co przepraszać! Sama już nie wiem, jak mam ją traktować – westchnęłam ciężko, teatralnie skrywając twarz w dłoniach.
– A co na to wszystko matka Jagody? Chciałam powiedzieć, była żona.
– Bo ja wiem? – Zaskoczyło mnie poruszenie akurat tego wątku, przyznaję. Nie bardzo wiedziałam, co z nim zrobić, dlatego odparłam zgodnie z prawdą: – Nie mam z nią kontaktu. Nikt nie ma. Nawet Tadeusz…
Odetchnęłam ciężko. Mogłam robić ...
... dobrą minę do złej gry i oszukiwać wszystkich dokoła, że pogodziłam się ze stratą. Ale za każdym razem, gdy choćby wymawiałam jego imię, nieodmiennie odczuwałam ziejącą w sercu pustkę.
– Przepraszam! – przerwała, widząc moje zawahanie. – Nie mów, jeśli nie chcesz.
– A co to zmieni? – Ogarnęłam się wreszcie. – Tadeusz podobno ledwo ją odnalazł, kiedy już wiedział, że jest… Coś tam uzgodnili, podpisała jakieś papiery i tyle ją widzieli. Zresztą Jagoda jest dorosła i może sama o sobie decydować.
– Chyba że tak. – Nie wydawała się przekonana, ale nie pytała o więcej. – Dobra, a teraz serio: jak wygląda dzisiaj twoja praca? – Nagle zmieniła temat.
– Co?
– Jajco. Pytam, czy system działa?
– Nie.
– Jest szansa, żeby zaczął?
– Dzwoniłam do informatyków, ale problem jest gdzieś wyżej, chyba na głównych serwerach. Do wieczora raczej nic z tego nie będzie! – Wzruszyłam ramionami.
– Mamy coś pilnego na dzisiaj? Dostawy, wydawki, rozliczenia, cokolwiek?
– Nie.
– To idź do domu.
– Ale…
– Ale co? Wypiszę ci przepustkę do końca dniówki, jakoś się z tych godzin rozliczymy. A teraz zmykaj, zanim zmienię zdanie. No już, poszła mi stąd! – parsknęła może i nieco wymuszonym, ale mimo wszystko rozładowującym atmosferę śmiechem.
Spodziewałam się, że rozmowa z Jagodą nie będzie łatwa, lekka i przyjemna. Jednak sposób, w jaki mnie (nie) przywitała, był już nawet nie przykry, a jawnie chamski. Z miejsca przeciwstawiła moim próbom załagodzenia całej sytuacji otwartą ...