To (nie?) jest kolejna opowieść o wirusie z koroną, czyli zło konieczne
Data: 09.10.2019,
Autor: AgnessaNovvak
... procedurę u jej niewiele starszego brata, obserwując z nadzieją nieśmiałe rumieńce, wykwitające na policzkach obojga.
Nie zwlekając ani chwili, przesypuje z kapciucha porcję intensywnie pachnącego ziołami suszu do tygielka i przytyka doń zapalniczkę. Gasi światło. Migotliwym płomieniem kreśli w ciemności serię tajemniczych znaków ponad głowami leżących w taki sposób, by zaciągali się aromatycznym dymem. W finale rytuału zamyka oczy, powtarza ciąg gestów ponad sobą i skończywszy go, nagle milknie. Dusi płomień palcem.
Wreszcie podnosi powieki, błyskając parą nieludzkich, żarzących się jaskrawo krwistą czerwienią źrenic.
Bez zbędnych ceregieli odrzuca pościel, podciągając dziewczynie szpitalną koszulę. Pochyla się i z największą czułością składa pocałunek na ledwie zaróżowionych, spierzchniętych ustach. Przeciąga dłonią po niedojrzałych piersiach, zwieńczonych jaśniutkimi brodawkami. Podąża wzdłuż zapadłego, ozdobionego malutkim tatuażem brzucha. Przez mgnienie oka podziwia podrywającego się do lotu, kolorowego kolibra, lecz szybko przenosi wzrok niżej. Wsuwa palce pomiędzy kłujący, wyraźnie zaniedbany zarost. Przyklęka na łóżku, chwyta smukłe uda i unosi je wysoko, rozchylając kobiecość niczym najpiękniejszy z pięknych kwiat. Zaciąga się głęboko jakże delikatną, słodką, cudownie ulotną… drażniącą wonią spoconej intymności. Raz po raz, jakby upewniając się, czy właściwie odczytuje wysyłane przez wymęczony organizm sygnały.
Wciska długi, ostro zakończony język we ...
... wciąż dziewicze wnętrze i jak najstaranniej wylizuje przyschnięte płatki. Obejmuje ustami niewielką, jakby skrytą wstydliwie perłę w koronie, niespodziewanie szybko reagującą na pieszczoty subtelnym drżeniem. Opiera nogi blondynki na barkach, sięgając spiczastymi paznokciami do twardniejących sutków. Ściska je mocno.
Wtem, znacznie szybciej, niż mogła się spodziewać, czuje spięcie młodzieńczego ciała, podkreślone przeciągłym jękiem i niedającym się pomylić z niczym innym drżeniem pomiędzy wargami. Na ów sygnał błyskawicznie przerywa karesy i zbiera lepką, niewinną namiętność do przygotowanej zawczasu porcelanowej miseczki.
Podchodzi do chłopaka i pospiesznie odrzuca kołdrę. Uśmiecha się szeroko na widok wybrzuszonej bielizny, świadczącej jednoznacznie o jakże pożądanych efektach działania tajemnych ingrediencji. Uwalnia nadspodziewanie okazałą, pokrytą siatką nabrzmiałych naczyń męskość. Choć dobrze wie, że przecież może poradzić sobie na wiele innych sposobów, obejmuje ją ustami i ssie pożądliwie, nie żałując śliny. Z nieukrywaną przyjemnością ostatni raz przeciąga językiem po napiętej, pachnącej samczą chucią skórze, po czym wskakuje na łóżko.
Odsuwa palcami krawędź fig i przykuca ponad prężącym się przyrodzeniem. Zdając sobie sprawę z nieprzewidywalności młodzieńca, pełna pasji dopieszcza się przez koronkę, coraz energiczniej kołysząc biodrami. Oszołomiona emocjami, dymem i naprawdę niebagatelnym rozmiarem, szczytuje w ciągu ledwie kilku chwil. Zaraz potem ponownie, ...