-
Mundurowy (I)
Data: 27.08.2023, Kategorie: masaż, pieszczoty, Romantyczne żołnierz, Autor: Wizje realne
... swoimi ciemnymi oczami czułam, jakby samym wzrokiem chciał mnie spenetrować. - Jesteśmy. - Ogarnęłam wzrokiem okolicę. Same opuszczone budynki, ogrodzenie – z ostrzegawczymi tabliczkami “pod napięciem” – w którym zionęła sporych rozmiarów dziura. Wszędzie trawa była wysoka do kolan. - Trzymaj się mnie, to nic ci się nie stanie. - Dzięki. - Mruknęłam ironicznie. Gdzie są ci mężczyźni, co na pierwszą randkę zabierają na kawę i ciastko, a po spacerze w parku próbują swoich sił jako niewysłowieni maczo? Tacy, co od razu bez ceregieli wpychają język w gardło i nie przejmują się, że ci się nie podoba i masz odruch wymiotny. Z jednej strony byłam mu wdzięczna, że tego nie robił – oprócz podania sobie dłoni na powitanie, nie dotykaliśmy się wcale. Czułam tylko jego palący wzrok, pod wpływem którego topniałam. Przemierzaliśmy jakieś opuszczone łąki, docierając w końcu do starego magazynu. - Patrz pod nogi. - A było na co patrzeć. Wszędzie leżały połamane deski, potrzaskane butelki. Ściany – niektóre w połowie zburzone – przywodziły mi na myśl scenerię z filmu o Czarnobylu. - To jest twoje ulubione miejsce? - Zapytałam z powątpiewaniem. - Tu się wyciszam. - Dotarliśmy do dużego pomieszczenia, w którym na środku stał taboret. Zwykły, pamiętający lepsze czasy i pewnie kilka remontów, sądząc po zaschniętej na nim farbie. Pod ścianą zostały ustawione całe butelki, puszki, była nawet kartonowa tarcza chyba wycięta z pudełka po pizzy. Tylko... po co? Za moimi plecami ...
... usłyszałam ciche kliknięcie. - Zobaczymy, czy trafisz. - Ominął mnie, podszedł do krzesła i postawił na nim jakąś puszkę po piwie. - Oceniasz kobiety po tym, czy trafią w cel? - Próbowałam zachować spokój, jednak fakt posiadania przez niego broni, mocno wytrącił mnie z równowagi. - Takie zboczenie zawodowe. - Podał mi broń. Zważyłam glocka w dłoni, próbując go wyczuć. Strzelałam kiedyś z wiatrówki, ale to nie to samo. - Tylko nie celuj we mnie, bo podejrzewam, że nie pamiętasz drogi powrotnej. - No pięknie. Odległość dzieląca mnie od krzesła i puszki – celu, wynosiła około piętnastu metrów. Skupiłam się na tym, by w nią trafić. Prawą rękę trzymałam prostą, z palcem wskazującym na spuście, a lewą podparłam sobie nadgarstek w celu ustabilizowania dłoni. Nie myśląc za dużo, strzeliłam. Puszka spadła z krzesła. - Ładnie. - Uśmiechnęłam się tylko. Jeszcze jakiś czas celowaliśmy do rozmaitych przedmiotów z różnych odległości i ani razu nie spudłowałam. On też nie, a stawał dalej ode mnie. - Wiesz, że podczas burzy woda w jeziorze jest ciepła? - Zagaił ni stąd, ni zowąd. - Nie wiem, bo nigdy nie wychodzę, jak jest burza. - No to będziesz miała okazję sprawdzić. Albo straciłam już cały rozum, albo dałam się ponieść chwili, ponieważ wróciliśmy do samochodu i zjechaliśmy wąską ścieżką w dół, nad jezioro. Wiatr przybrał na sile i rzeczywiście zrobiło się jakoś tak ciemniej – typowe oznaki burzy. - Wspominałam, że nie umiem pływać? - Przy mnie się nie ...