-
Mundurowy (I)
Data: 27.08.2023, Kategorie: masaż, pieszczoty, Romantyczne żołnierz, Autor: Wizje realne
... utopisz. - Byłam w stanie w to uwierzyć. Jednak pokręciłam głową – najpierw jazda autem, strzelanie, a teraz kąpiel w jeziorze, nad którym lada chwila rozpęta się piekło. Błyski i grzmoty były coraz wyraźniejsze. - I tak zaraz będziemy mokrzy. “Ja już jestem”, chciałam powiedzieć, ale ugryzłam się w język. Wolałam nie kusić losu jeszcze bardziej. Rozebrałam się i weszłam do chłodnej wody. Jedyne, na co zwróciłam uwagę to fakt, że dość szybko sięgnęła mi szyi, a myślałam, że przy brzegu będzie płytko. Obejrzałam się za siebie, ale na plaży nikogo nie było. Na piasku leżała tylko sterta ubrań. Obróciłam się w wodzie dookoła, rozglądając. - To nie jest śmieszne! - Krzyknęłam, próbując zagłuszyć wiatr, który coraz mocniej wiał. Zostałam złapana za nogę i wciągnięta pod taflę. Zaczęłam się szarpać i przez przypadek zachłysnęłam wodą. Próbowałam gwałtownie wykaszleć nadmiar wody. - Spokojnie, oddychaj. - Trzymał mnie w ramionach i chyba zdawał sobie sprawę, że jego żart nie był udany. Płuca mnie paliły. Musiałam uspokoić oddech. - Przestraszyłeś mnie – miałam nadzieję, że zabrzmiałam oskarżycielsko. - Wywiad byłby z ciebie marny. - Inne rzeczy robię lepiej. - Odpowiedziałam z przekąsem. - Jakie? Już miałam przyszykowaną ripostę, gdy niebo przecięła błyskawica i zagrzmiało. Poczułam ten dźwięk we własnych trzewiach i skuliłam się w sobie. Taflę jeziora zaczęły przecinać coraz większe krople deszczu. Faktycznie, woda nagle stała się cieplejsza. Udawałam ...
... nadal obrażoną, gdy zaszedł mnie od tyłu i przylgnął ciałem do mojego. - Jesteśmy tu sami, nie licząc tamtych rybaków, co się gapią przez lornety. - Wskazał mi miejsce. Rzeczywiście, nie zauważyłam ich. Stawałam się mało spostrzegawcza, gdy nie musiałam sama dbać o własne bezpieczeństwo. A ten mężczyzna dawał wręcz złudne poczucie, że naprawdę nic mi się nie stanie. Zanurzył twarz w mojej szyi. Przymknęłam oczy pod wpływem tej pieszczoty. Choć nie było w tym nic erotycznego – może prawie nic – czułam, że gdyby chciał, oddałabym mu się cała. Tu i teraz. Jednak to on dyktował warunki. Tak samo, jak zarządził, że jedziemy do niego, wysuszyć się i zjeść posiłek. A miałam wrażenie, że chwilę temu jeszcze pisałam kolosa ze znienawidzonej przez siebie fizyki. W odpowiednim towarzystwie czas mija zbyt szybko i nieubłaganie. W pięćdziesięciometrowym, dwupokojowym mieszkaniu, panował porządek. Mężczyzna pozwolił mi wziąć szybki prysznic i przyniósł duży, gruby ręcznik, a mokre ciuchy rozwiesił, żeby wyschły. Gdy wyszłam, otulona ręcznikiem, zauważyłam, że sam zdążył się przebrać w suche ubrania. Spojrzałam na siebie. - To nie fair. - Zrobiłem obiad. - Pominął moją uwagę. Smakowało mi jak nigdy. - Świetnie gotujesz. - Spochmurniałam, bo sama byłam naprawdę kiepska, jeśli chodzi o gotowanie. Nawet, gdy miałam do dyspozycji wszystkie książki kucharskie świata, coś zawsze poszło nie tak. - Jeśli umiesz sprzątać, to w porządku. - Roześmiał się. Na dworze burza rozszalała ...