Kamila i Daniel (III). W heroicznej…
Data: 11.10.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
BDSM
szantaż,
Autor: Falanga JONS
... przyjść?! Gdzie? I w ogóle o chodzi? Bo zaraz zadzwonię po policję...
- Posłuchaj głupia babo – głos w słuchawce wyraźnie się wkurzył i zaostrzył. – Jeśli zadzwonisz na psy, to będziesz miała spory problem, by kiedykolwiek jeszcze zobaczyć swojego męża, rozumiesz?
- Dobrze, rozumiem – odparła potulnie spanikowana Kamila.
- No... Teraz sprawa wygląda tak. On ma w mieszkaniu pewne materiały dotyczące sprawy. Wyśpiewał nam, że leżą w szafce w jego pokoju, w teczce z napisem „Arkana”, rozumiesz? Więc weźmiesz tą teczkę i przybiegniesz do nas w tri miga.
- Ale gdzie konkretnie mam przyjść? Nic nie rozumiem... - Kamila zerwała się z fotela i na drżących nogach udała się o pokoju, by sprawdzić, czy znajdzie wskazaną teczkę. Znalazła po kilku sekundach. A więc ten, jak przypuszczała, gangster, mówił prawdę.
- Wiesz, gdzie iść lasem na Trąbę? To jest taki mały most...
- Wiem, wiem – odparła szybko. Wiedziała, bo była tam kilka razy z Danielem.
- Więc dojdziesz do Trąby a potem... Potem my cię nakierujemy, albo będzie ktoś na ciebie czekał. Wszystko jasne?
- Jasne... - odparła starając się ukryć drżenie głosu. Czuła się jak w jakimś horrorze.
- Aha, jeszcze jedno, takie wskazówki... Będzie lepiej, jeśli weźmiesz ze sobą jakiś plecak, rozumiesz?
- Rozumiem – chodź prawdę mówiąc nie rozumiała kompletnie po co jej plecak.
- I ostatnia rzecz – głos znów stał się silny i szorstki. – Będziesz spełniać każde nasze polecenie, rozumiesz? Każde, bez szemrania! ...
... To nie są zabawy, tu idzie o olbrzymią stawkę, więc nie radzę, byś stroiła jakieś fochy. Czy wyrażam się jasno?! – głos niemal przerodził się w krzyk.
- Jasno, wszystko rozumiem... - Kamila dopiero teraz poczuła prawdziwy lęk.
- No to ruszaj zaraz. Masz maksymalnie godzinę, żeby tu dotrzeć.
Zapadła cisza.
Oniemiała Kamila przez chwilę pomyślała, że to tylko sen. Ale otrząsnęła się. Z bijącym sercem, wzięła się w garść. Pięć minut później była już w drodze do lasu.
Czerwcowe popołudnie, było na szczęście ciepłe. Wyszła z domu, tak jak stała, w jeansach, koszulce i sportowych butach. Koszmarnie zestresowana, nie pomyślała, że może się ochłodzić. Gdy dotarło to do niej, było już za późno, by wrócić. Machnęła ręką, w tym momencie takie pierdoły schodziły na trzeci plan.
Las zaczynał się niecałe pół kilometra na wschód od ich domu. Znała dobrze te tereny, przynajmniej te bliższe. W każdym razie wiedziała jak dojść na Trąbę. Wiedziała, że zajmie jej to niecałe pół godziny. I tak było w rzeczywistości. Pół godziny nerwowego podbiegania przy akompaniamencie bijącego serca i tysięcy myśli przebiegających przez mózg. Co się stało? Komu naraził się Daniel? Co jest w tej teczce? Co będzie dalej? Wręczy teczkę z materiałami i...? Puszczą ich z powrotem do domu? Może tak właśnie będzie i żadne konsekwencje znane z filmów gangsterskich ich nie spotkają? Umierała z niepokoju i jednocześnie pocieszała się przyjmując tę najkorzystniejszą wersję.
Doszła do małego mostu nad ...