Akcja-reakcja (I)
Data: 05.09.2023,
Kategorie:
studentka,
zaliczenie,
chemia,
BDSM
bez penetracji,
Autor: Violin
... upalną pogodę zdejmowały nadmiar ciuchów i zakładały na bieliznę dłuższe, bawełniane fartuchy. Na laboratorium nie było opcji, aby otwierać okna, a klimatyzacja jedynie utrzymywała odpowiednie warunki potrzebne do pracy. Długi rękaw fartuchów był tu męczarnią, ale na samą myśl o tym, że pod spodem można by mieć jeszcze jedną warstwę ubrań czuło się ulgę, że zagospodarowano jedno z pomieszczeń na zakładzie na szatnię dla studentów.
Powtórzyła jeszcze raz teorię procesu, który miała prowadzić i z notatkami w dłoni wyszła z szatni. Idąc korytarzem minęła się z panią technik. Pożegnała ją, życzyła miłego dnia i wymieniła kurtuazyjny uśmiech.
- No tak – oficjalnie zakład pracuje do 16:00. – wzięła głęboki wdech i weszła na salę. Nikogo nie było więc zgodnie z ustaleniami z doktorem Adamem zaczęła przygotowywać aparat. Miała przeprowadzić cały proces i dopiero wtedy zawołać asystenta, który w tym czasie prowadził swoje badania w saliobok. Ponownie bardzo dokładnie przejrzała sprzęt i zmontowała go. Później sam proces był nudny i czasochłonny więc w międzyczasie pisała sprawozdanie, co jakiś czas unosząc wzrok by skontrolować, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Nie miała zamiaru nawalić po raz kolejny. W przerwie między piątym, a szóstym cyklem nudziła się już na tyle, że postanowiła sprzątnąć zostawione przez technika naczynia. Były suche, gotowe do schowania w szafkach.
Gdy usłyszałem trzask tłuczonego szkła wziąłem głęboki wdech i wypuściłem powietrze ze świstem. ...
... Poirytowany odłożyłem pipetę, odsunąłem od siebie tabele z wynikami miareczkowania i podniosłem się z krzesła.
Co tym razem?
Kiedy wszedłem do laboratorium zobaczyłem jak moja studentka, na ziemi, na czworakach, zbiera szczątki szkła. Nie słyszała, że pojawiłem się na pracowni, bo zajęta była gorączkowym zbieraniem odłamków. Na moment zamarłem. Wypinała w moim kierunku swoją pupę. Miałem świadomość, że w związku z letnią pogodą pod tym fartuchem są już tylko jakieś majteczki. Poczułem jak w moich bokserkach gwałtownie robi się ciasno.
- Co tu się stało? – warknąłem tak groźnie jak tylko potrafiłem. Dziewczyna odskoczyła z piskiem.
- Co się stało? – ponowiłem pytanie patrząc na nią z góry. Widziałem jak się roztrzęsła. Nie patrzyła mi nawet w oczy. Oto jak działa odpowiedni wizerunek. W duchu pogratulowałem sobie osiągnięcia zamierzonego celu. Swoją drogą to był dodatkowy bodziec. Stałem nad przerażoną dziewczyną, klęczącą na zimnych płytkach. Czułem wręcz namacalnie władzę, którą nad nią miałem.
Podpierając się o blat dygestorium wstała ostrożnie, by nie wdepnąć w odłamki szkła.
- Ja... chciałam odstawić nasadkę na suszarnię... przełożyć chłodnice Dimrotha...wyślizgnęła mi się z dłoni... gwinty były śliskie od smaru... – wydukała nieskładnie kilka haseł. Podniosła oczy w moim kierunku.
Kurwa. Jakbym okładał szczeniaka. – pomyślałem, ale nie dałem niczego po sobie poznać. Postanowiłem wykorzystać do cna zaistniałą sytuację. Zbliżyłem się do niej. Skruszona ...