1. Sen o czerwonym kapturku


    Data: 15.09.2023, Kategorie: Fantazja ludowo, czerwony kapturek, Autor: historyczka

    ... nastawali, żebyś ich przed nimi grzecznie rozłożyli…
    
    - Oj panie leśniczy! Gadacie tak, jakbyście by tam i wy byli…!
    
    - I co dalej?! Nie zamoczyli aby ci tej twojej spódniczki, ani tego gniazdka co pod nią skrywasz…
    
    - Oj, ani chybi cóś wszetecznego rychtowali się zmajstrować… rychtowali, jak słońce na niebie!
    
    - No i zrychtowali?!
    
    - Dziękować wszytkim świętym – nie. Naszła samo Maciejowa… i parobków zgoniła ze mnie…
    
    - Całe szczęście tu Maciejowa nie zawita – pod wąsem zamamrotał leśniczy. – Mówiłaś dzieweczko, że matula zabroniła też ci wypinać zadka. I aby na pewno ty jej posłuchałaś…
    
    - Oj. Pan to tak wszystko chcą wiedzieć. Nie mam si e czym chwalić… nie posłuchałam… raz…
    
    - Raz?!
    
    - Raz… abo i dwa nie posłuchałam….
    
    - Opowiadaj dziewko!
    
    - Ano dorwali mnie hajduki, jak szłam na targ…
    
    - A drugi raz?
    
    - Ano, jak wracałam z targu…
    
    - Też hajduki?!
    
    - Ano hajduki… ale był z nimi jeszcze ten pachołek… ze dwora….
    
    - i Co? Grzecznie wypinałaś zadka?
    
    - Ano tak… ale dopiero za drugim razem…
    
    - A co było za pierwszym, jak się nie zgodziłaś?
    
    - Ach… cóż takie nietęgie… dziewczę jak ja… mizerota, może począć przeciwko takim osiłkom… mocarzom… może tylko wywieszać białą flagę, ostać się ujarzmioną…
    
    - A zatem hajducy zaznali uciechy! No i ten parobek! Oj, coś mi mówi, że zmitrężyli nieco dnia! Zmitrężyli…
    
    - Ano do matuchny wracałam już późną ...
    ... nocą!
    
    - Bez wianka! Rozdygotana! Zmaltretowana! I mocno obolała!
    
    - Oj tak panie… zaprawdę. Jako byś tam był!
    
    - I pewno matula potem drżała, czy aby jej córa nie będzie bębnem ozdobiona, po wiesce paradować…
    
    - Oj drżała. Oj załamywała ręce i gadała, że lada moment z naszej chałupy będzie słychać kwilenie dziecięcia…
    
    - No to dziewko, koniec pogaduszek, czas na zasłużoną karę. Zadzieraj kiecę i wystawiaj zadek do batożenia!
    
    - Ło Jezu… panie leśniczy… niech pan poniecha biedne dziewczęcie… jam taka mikra… nie zniesę batożenia…
    
    - Nie takaś mikra! Kuper masz wielki! A twoje dzbanuszki, co je tam masz w kaftaniku nie jednego oseska by wykarmiły, ale rotę wojaków. No już! Spódniczyna w górę. Bo jak nie, to sam ją szarpnę, ale wtedy tylko strzępy z niej się jeno ostaną i do dom wracać będziesz goła! Golutka, jak ten święty turecki! A to się chłopy w wiesce będą dziwowały, jak ujrzą taką pannicę nagusieńką, jak ją Pan Bóg stworzył! Z kuciapką na wierzchu!
    
    - Łolabga! Takiej sromoty bym nie zdzierżyła! Już unoszę spódnicę… już wypinam kuperek…
    
    - A tera zerknij dziewucho, jakim batogiem zostaniesz osmagana!
    
    - Dalibóg! Toż to monstrum!
    
    Zaprawdę, nie cyganił pan leśniczy. Oćwiczył mnie tym knutem okrutnie! Ni siedzieć… ni nawet chodzić nie mogłam jeszcze niejeden dzionek…
    
    Ale też nie wypuścił mnie pan leśniczy przed zmrokiem… A w noc jakże bym miała przedzierać się przez knieję? 
«1234»