1. Arystokrata (I)


    Data: 01.10.2023, Kategorie: Brutalny sex Geje BDSM Autor: violett

    ... apartamentami rodziny.
    
    – Czy mój brat przebywa jeszcze w majątku? – spytała, podziwiając zmiany, które zaszły w rezydencji pod jej nieobecność.
    
    – Robert czekał z wyjazdem na ciebie, teraz jest na plantacjach, wróci rano – wyjaśnił.
    
    – Doskonale – ucieszyła się. Chciała mieć już za sobą rozmowę, która od kilku dni przyprawiała ją o ból głowy. – A więc jutro się z nim spotkam – zapowiedziała chłodno, zbyt chłodno. Skarciła się w duchu, powinna lepiej panować nad sobą.
    
    Usłyszała, jak ze świstem wciągnął powietrze i spojrzał na nią wymownie. Posłała mężczyźnie delikatny uśmiech, charakterystycznie dla Raysów mrużąc przy tym oczy. Szybko uciekł wzrokiem, dając tym wyraźny znak, że bezbłędnie odczytał jej przekaz, który potwierdził jego przypuszczenia. Nie do końca rozumiał okoliczności, jakie sprowadziły pannę Rays do rodzinnego domu, ale był pewien, że pomiędzy rodzeństwem niewiele się zmieniło.
    
    Otworzył przed nią drzwi i przepuścił przodem.
    
    – Witaj w domu, Marto – powiedział cicho.
    
    Jej oczom ukazał się widok, do którego tęskniła. Widząc modernizacje, jakie zaszły w rezydencji, obawiała się trochę o to małe gniazdko.
    
    – Nic nie zostało ruszone od czasu twojego wyjazdu. Robert nie pozwolił tu niczego tknąć. – Martin wyjaśnił zadowolonym głosem. – Wszystko zostało tylko odświeżone i czekało na twój powrót. Osobiście dopilnowałem, żeby nikt nie ośmielił się urządzić czegokolwiek inaczej.
    
    – To miło z jego strony. – Rozglądała się z przyjemnością po ...
    ... wnętrzu. – Z twojej też. Dziękuję ci, bardzo dziękuję.
    
    Szczerze ucieszyła się, że apartament pozostał taki, jak dawniej, w jej ulubionych odcieniach brązu, z przewagą beżu i écru. Trzy duże, głębokie kanapy z masą poduch ustawione wokół sporych rozmiarów stolika, grube dywany i zwiewne tiule w wielkich oknach, nadawały dużej przestrzeni przytulności. Punktowe oświetlenie akcentowało intymny, przesiąknięty jej osobowością charakter pomieszczeń oraz wyposażenia. Ogień wesoło trzaskający w stylowym, olbrzymim kominku z otwartym paleniskiem, przed którym stał fotel, jakby oczekując właśnie na nią, dopełniał wizerunku salonu. Kochała te wnętrza za ich prostotę i swojskość. Nigdzie indziej takiego nastroju nie odnalazła ani nie udało jej się go odtworzyć. Stojącą przy regale, tuż obok fotela lampę, wciąż zdobił przekrzywiony abażur, którego frędzle zaplotła niegdyś w warkoczyki. Ten drobiazg Martę rozczulił, maleńki szczegół, a od razu zrobiło się cieplej koło serca.
    
    – Zanieś bagaże do sypialni – zwróciła się do niewolnego, który ciągle stał z walizkami w małym holu.
    
    – Jesteś głodna? – spytał Martin z troską w głosie. – Zaraz każę przynieść kolację…
    
    – Nie, dziękuję. – Usiadła wygodnie na kanapie i podwinęła pod siebie stopy. – Nie jestem głodna.
    
    Przytuliła się z przyjemnością do poduszki i utkwiła wzrok w portrecie wiszącym nad kominkiem. Przedstawiał jej matkę, w lawendowej sukni z bukietem kwiatów w jednej dłoni, z drugą wyciągniętą przed siebie, jakby do kogoś albo po ...
«1234...»