1. Arystokrata (I)


    Data: 01.10.2023, Kategorie: Brutalny sex Geje BDSM Autor: violett

    ... kogoś. Wskazywało na to też spojrzenie kobiety, pełne ciepła i łagodności, a piękna twarz, okolona burzą rudych włosów, roześmiana radośnie, zachęcała do podbiegnięcia, do wtulenia się w szczupłą, zwiewną postać.
    
    Miała czasami wrażenie, że pamięta tę scenę z dzieciństwa: zachód słońca nad ogrodem różanym i matka próbująca ją przywołać do siebie, gdy zbiegała ze wzgórza w kierunku wody… A może to tylko jej wyobraźnia szalała, podsuwała obrazy zdarzeń, które nigdy nie miały miejsca lub były zlepkiem kilku innych?
    
    – Jestem zmęczona, nie będę nic jadła, poproszę tylko o gorącą herbatę.
    
    Mężczyzna sięgnął po gruby wełniany pled leżący na drugiej kanapie i okrył ją delikatnie, z czułością.
    
    – Zaraz podam ci herbatę. Jutro wybierzesz sobie służbę. – Usłyszała, jak pochylony wdycha jej zapach. Doskonale wiedziała, jak intrygująco działają na otoczenie jej perfumy. Nikt nie pozostawał obojętny na kuszący bukiet nuty kwiatu jaśminu, połączonej z naturalnym zapachem skóry dziewczyny.
    
    – Czy przysłać ci na noc jakiegoś chłopca? – Martin spytał z wyraźnym napięciem w głosie. Nie był pewien jej zwyczajów, a biorąc pod uwagę dawniejszą zależność, nie chciał popełnić gafy. A może zadziałały perfumy?
    
    – Nie, nie trzeba – odparła, starannie ukrywając rozbawienie i udając, że nie zauważyła zakłopotania mężczyzny. – A co do służby… Całkowicie zdaję się na ciebie, tylko proszę, ogranicz się do koniecznego minimum.
    
    Znów wtuliła się, szczelniej okrywając kocem, czym dała znak, że ...
    ... chce zostać sama.
    
    – Nic się nie zmieniłaś, Marto… – wyszeptał.
    
    Odchodząc, raz jeszcze obejrzał się w stronę kobiety, w jego oczach wzruszenie mieszało się z całkowitym oddaniem.
    
    Skinął na niewolnika, który w mig odczytał intencje rządcy, i obaj wyszli, cicho zamykając za sobą drzwi.
    
    Marta wyłączyła lampy, w pokoju zapanował półmrok drgający blaskiem ognia w kominku. Trochę rozproszonego światła parkowych latarni wpadało też przez duże okna.
    
    „Zmieniłam się, Martinie… nawet nie wiesz, jak bardzo…” To była ostatnia myśl, jaka przebiegła przez głowę przed zaśnięciem.
    
    ***
    
    Oparł się ramieniem o ścianę i opuścił głowę w momencie, kiedy weszła do domu. Czekał na nią, długo czekał, bardzo długo, a teraz… Pragnął odwlec moment spotkania. A przecież tak bardzo chciał wyjść jej naprzeciw, chciał wziąć ją w ramiona, przytulić, nie wypuścić… Pamiętał dzień, gdy wyjeżdżała; pamiętał i miał przed oczami, jakby zdarzyło się to dzisiaj. Przez moment odniósł nawet wrażenie, że tak właśnie się dzieje – że ona nie przyjechała, tylko znowu wyjeżdża. Wtedy też był wieczór, padał śnieg, teraz zresztą też zaczynał prószyć. On też stał w tym samym oknie i też chciał do niej wybiec, chciał ją zatrzymać, ale bał się, bał się dokładnie tak samo jak dziś. Uderzył głową w ścianę, potem jeszcze raz, dużo mocniej. Jaki był wtedy głupi, beznadziejnie, po szczeniacku głupi! Bał się, że nie zatrzyma jej, że się ośmieszy, że ona powie coś, czego on nie chciał usłyszeć… Kurwa! Kurwa, co za ...
«1...3456»