1. Arystokrata (V)


    Data: 07.10.2023, Kategorie: niewolnik, Brutalny sex polityka, Autor: violett

    ... w życiu widział i przeżył, aby nie kojarzyć poprawnie faktów i dziwnych zbiegów okoliczności.
    
    – Rada jest mocna… Nie poddaje się wpływom i potrafi bronić własnych interesów bardzo skutecznie… – Słowa zabrzmiały bardzo dwuznacznie, jednak bez problemu odkryła ich sens.
    
    – Masz rację, Trybunał jest silny – przymrużyła oczy pełne charakterystycznego blasku, który zwykle zwiastuje psotę – ale nie jest też wieczny.
    
    – Marto… – zaczął niepewnie i bardzo ostrożnie. – Ktoś kiedyś przeciwstawił się Radzie… Chciał zniszczyć… Dla dwóch rodzin skończyło się to tragicznie…
    
    Jej złociste, zimne oczy skupiły się na mężczyźnie, teraz ona ścisnęła jego dłonie, mocno, może nawet zbyt mocno.
    
    – Trybunału nie trzeba niszczyć, trzeba go tylko wymienić – oświadczyła lodowato.
    
    Cisza zrobiła się ciężka i dziwaczna, a świat dookoła porażająco ponury i głuchy. W koronach wysokich dębów zaszumiały nie opadłe, zasuszone liście, targnięte nagłym podmuchem wiatru.
    
    – A skoro poruszyliśmy już temat Standfortów, mam kilka pytań… – Ton jej głosu i wyraz oczu zmienił się diametralnie.
    
    Przez krótki czas nie zrozumiał, co ma na myśli. Takie przeskoki nastroju były typowe dla rodzeństwa Rays i w tym momencie przez chwilę się zagubił. Kiedy sens wypowiedzi kobiety do niego dotarł, spojrzał w dół, rozgarnął stopą śnieg i wsadził ręce do kieszeni. Nie potrafił ukryć niechęci do tego tematu, czego nie rozumiała, bo historia wprawdzie była bolesna, ale już odległa, więc Marta nie przypuszczała, ...
    ... że rozmowa o tej rodzinie, może ciągle stanowić dla Martina jakiś problem.
    
    – Co chcesz wiedzieć? – spytał zrezygnowany.
    
    – Wszystko – odparła krótko jedwabistym głosem.
    
    * * *
    
    Marta przerzuciła gruby, czarny warkocz na pierś i oparłszy się wygodnie na fotelu, odwróciła w kierunku przeszklonych drzwi tarasowych. Niewolnik podał jej przyniesione przed chwilą dokumenty hipoteczne, o które prosiła archiwistę.
    
    – Wyjdź i czekaj za drzwiami – rozkazała, kładąc sobie sporych rozmiarów teczkę na kolanach.
    
    Potrzebowała zostać sama, aby pozbierać myśli. Obserwując przez duże okno prace porządkowe na dziedzińcu, poczekała, aż z gabinetu wyjdzie jasnowłosy niewolny, który do tej pory pomagał jej w porządkowaniu dokumentów. Odkąd przekonała się, że treści w aktach, i te zapisane w plikach komputera Roberta, nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością, swoją pracę oparła głównie na wersji papierowej. Po pobieżnym przejrzeniu pism i analizie informacji uzyskanych od zarządcy była nieco zdezorientowana. Cały szereg faktów nijak się miał do obrazu Roberta, jakiego znała i za jakiego uchodził. Nie poddawała w wątpliwość decyzji o wykupieniu dużej części zadłużonego majątku Standfortów, zwłaszcza gdy chodziło o ziemię bezpośrednio graniczącą z posiadłością Raysów. A późniejsze nabycie samego domu, wraz z przylegającą do niego niedużą nieruchomością gospodarczą, było perfekcyjnym posunięciem inwestycyjnym, zważając na niewielki wkład w wykupienie weksli od wierzycieli. Musiała ...