1. Arystokrata (V)


    Data: 07.10.2023, Kategorie: niewolnik, Brutalny sex polityka, Autor: violett

    ... nieproporcjonalnie długimi nogami, w tym jedną przednią wykręconą pod nienaturalnym kątem, wielkimi uszami próbującymi bezowocnie nasłuchiwać cichego rżenia matki i nieporadną, z góry skazaną na niepowodzenie próbą wstania, aby zaczerpnąć pierwszego łyka mleka, przyznałaby rację ojcu i zebranym przy narodzinach lekarzom. Maluch był jednym z bardzo wielu innych źrebiąt, które zdrowo przyszły na świat lub miały się narodzić w najbliższym czasie. Po co komu taki kłopot? Na co się zda taka kaleka? Najlepiej skrócić cierpienie, ograniczyć koszty, nie ten to inny… Cóż, takie życie…
    
    Sprzeciwiła się gwałtownie i zdecydowanie. Machnięto ręką na fanaberię dorastającej pannicy. Ot, znudzi się bardzo szybko, wtedy zrobią porządek i już. W końcu własnemu dziecku się nie odmawia. Tak, Marcie się nie odmawia, ale ona sama też nie rzucała słów na wiatr. Wspólnie z osobistym niewolnikiem pierwsze dni i tygodnie życia źrebięcia spędzała w stajni, w boksie z małą końską sierotą, niezgrabnie drepczącą przez zagipsowaną nogę. Wielu zadziwionych było nie tylko wytrwałością i zaangażowaniem nastolatki, lecz przede wszystkim uporem i konsekwencją w walce o przegraną zdaniem doświadczonych w tej materii osób sprawę. Wytrwała. Wytrwali. I ona, i mały konik, który z czasem stał się całkiem sporym koniem. Z poświęceniem lekarza i swoim własnym udowodniła, że warto było walczyć o życie nic dla innych niewartej istoty. Udowodniła, że Bagest po złamaniu jest w stanie biegać i nosić na swoim grzbiecie ...
    ... jeźdźca. Okazało się, że nieznacznie krzywa noga sprawia niedużo kłopotów, a dziewczyna nauczyła się mowy ciała swojego wierzchowca. Nigdy nie wymuszała na nim więcej, niż mógł i chciał wykonać. Kiedy podczas galopów zwalniał, zmieniał wielokrotnie nogę prowadzącą, czekała. Rozumiała jego „słowa”, gdy „mówił”, że coś jest nie tak, że musi zmienić takt. Wystarczyły dwa – trzy kroki, aby znów wszystko wróciło do normy.
    
    Zjechała dłonią po łopatce do stawu nadgarstkowego i pęciny. Na kości wyraźnie wyczuwalna była blizna po pęknięciu. Rozmasowała miejsce, które już od bardzo dawna było tylko pamiątką nieprzyjemnych, a jednocześnie skłaniających do refleksji trudnych dni. Kary wargami skubał ją po plecach, jakby chciał odwdzięczyć się takim samym masażem.
    
    – Spróbuj mnie tylko ugryźć, draniu. – Pokręciła głową, gdy zaczął bezczelnie ciągnąć za kurtkę do góry. Był to swoisty rytuał od czasów źrebięcych, gdy pozwalała mu rozbierać się z szalika, kamizelki i uciekać z ubraniem w zębach. Dopóki go goniła, uciekał, ale tylko do momentu gdy zorientował się, że jego towarzyszka nie ma już ochoty na gonitwy; zmęczona siadała na ziemi, obserwując rozbrykanego źrebaka, podrzucającego głową swoją zdobycz. Wracał wówczas zadowolony i trącał chrapami, nierzadko dość mocno gryząc. Wtedy dostawał w nos i obrażony przez kilka chwil odbiegał, aby znów powrócić i z jeszcze większym zapałem nakłaniać Martę do galopowania z nim po pastwisku.
    
    Nagle Bagest gwałtownie odwrócił głowę i postawił ...
«1234...13»