Arystokrata (V)
Data: 07.10.2023,
Kategorie:
niewolnik,
Brutalny sex
polityka,
Autor: violett
... którego powróciła, i choć wydawało jej się, że jest gotowa, by stawić im czoła, nie przypuszczała, że nawet taki błahy incydent przywoła widmo dawnych przeżyć. Martin najwyraźniej również pomyślał o tym samym i zmienił temat.
– O czym chciałaś ze mną rozmawiać? – zapytał wprost zmieniając ton.
Otrzepała dłonie i spojrzała na zarządcę. Wyczuła w jego głosie napięcie i nie była tym zaskoczona. Odkąd przejęła kierownictwo firmy, z nikim nie rozmawiała na tematy służbowe. Nie chciała sugerować się cudzymi opiniami, dopóki sama nie wyciągnie wniosków. Z Martinem konsultowała się tylko w ostateczności i to głównie w kwestiach formalnych, miał więc prawo zaniepokoić się nagłym wezwaniem. Zapewne posiadał wiedzę istnienia wielu niewygodnych spraw i powinien był liczyć się z tym, że wcześniej czy później padną z jej strony niewygodne pytania, na które będzie zmuszony odpowiedzieć.
– Nurtuje mnie kilka rzeczy – zwróciła się do zarządcy, umyślnie przeciągając słowa. – Niby specjalnie nie są istotne, ale chciałabym je zrozumieć.
W kilku słowach zawarła pewnego rodzaju ostrzeżenie. Od razu, na samym początku dała do zrozumienia, że nie będzie to zwykła, kurtuazyjna pogaduszka i nie ma mowy o jakichkolwiek wykrętach.
– Przejdziemy się? – zaproponowała.
Nie czekając na odpowiedź, skierowała się ku wyjściu z budynku. Na chwilę zatrzymali się przy ogrodzeniu padoku, na którym przebywała klacz ze źrebięciem. Przez moment obserwowali rozbrykane młode i jego matkę w pełnym ...
... gracji kłusie. Można było odnieść wrażenie, że ten majestatyczny popis został urządzony specjalnie dla nich dwojga.
– Eliska zdaje się szykować do pokazów – zarządca zagadnął, wskazując gniadą klacz, ale Marta nie podjęła tematu.
– Co się przydarzyło Drugiemu? – stanowczo przeszła do rzeczy.
– Widziałaś go? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
– Tak, na podglądzie. – Otaksowała mężczyznę spojrzeniem. – Kto go tak urządził?
Martin wciągnął głęboko do płuc powietrze i uciekł wzrokiem.
– Służył Wiktorii… – odpowiedział, a po chwili dodał: – i Suzann.
Wyczuła w jego głosie nutkę złości lub żalu, a może jedno i drugie. W reakcji mężczyzny zauważyła coś niepokojącego, choć nie powinna się dziwić, mając przed oczami widok skatowanego Drugiego. Martin zarządzał niewolnikami, odkąd pamiętała. To głównie on selekcjonował i decydował o możliwościach dostosowywania każdego z nich do różnych funkcji, i to on czynił z nich świetnie wyszkolony towar, doskonale sprzedający się na aukcjach. Celowo ograniczona oferta, w której stawiano na jakość, nie ilość, oraz stale rosnący popyt na służbę wyszkoloną w Domu Rays, świadczył o prestiżu firmy. Daleki od obojętności na los szkolonych ludzi, Martin nie był typowym przedstawicielem kasty, która widziała w niewolnych tylko i wyłącznie przedmiotową własność. Niestety, żyli w świecie pełnym przemocy, z którego ta przemoc nie była wykluczona, ale w niego wdrukowana. Największym paradoksem życia Martina było to, czym się zajmował.
– ...