Arystokrata (V)
Data: 07.10.2023,
Kategorie:
niewolnik,
Brutalny sex
polityka,
Autor: violett
... Służył… – powtórzyła, jakby od niechcenia i podążyła w kierunku domu alejką, wzdłuż której rosły potężne dęby. Śnieg przyjemnie skrzypiał pod stopami. – Ale on jest osobistym, a nie dla przyjemności… – Wydawało jej się nieco dziwne, że Robert użyczał swojego niewolnika komukolwiek, a na dodatek takiej psychopatce jak Wiktoria, o żonie już nie wspominając. – Wydałeś im go, czy same to zrobiły?
Mężczyzna żachnął się i rozejrzał na boki, obruszony posądzeniem.
– Wiesz przecież, że nie mogę dysponować osobistymi. To była decyzja Roberta. – Spojrzał na nią i dodał: – Nie pierwszy raz zresztą.
Marta zerknęła na Martina, niedowierzając temu, co usłyszała, ale potwierdził skinieniem głowy.
– No, dobrze… – przeciągnęła podejrzliwie słowa. – Teraz wytłumacz mi, dlaczego nie ma go w systemie?
Słyszała, jak wciągnął powietrze do płuc… za szybko. Tak, jak się spodziewała, to pytanie należało do trudnych.
– Kogo? Drugiego? – Szybko zbierał myśli.
– A mówimy w tej chwili jeszcze o kimś? – Nie miała zamiaru ułatwiać mu zadania. Intuicja podpowiadała jej jednak, że niewiele się dowie.
– Niemożliwe – odrzekł, próbując nieudolnie ją zbyć. – Jego obroża jest aktywna i chip też…
Machnęła ręką ze zniecierpliwieniem w reakcji na tak oczywisty wykręt.
– Nie ma jego danych w systemie. Nic… – podniosła głos i stanęła naprzeciw zarządcy. – Skąd pochodzi, kim jest, jak się nazywa. Wszystko jest zakodowane, żadnego dostępu.
– Tak, to prawda – potwierdził z niechęcią po ...
... dłuższej chwili, zdając sobie sprawę, że kobieta nie odpuści. – Nie ma jego danych w bazie; widnieje tylko numer ewidencyjny i…
– Nie mów mi, co jest w bazie, powiedz mi o tym, czego w niej nie ma – przerwała mu ostro. – Nie wiem, czy zauważyłeś, ale teraz pracujesz dla mnie. Może ci się to nie podobać, ale to fakt i proszę byś przyjął go do wiadomości. – Wypowiedziane słowa nie zabrzmiały przyjemnie. Z wyrazu twarzy Martina wywnioskowała, że nie spodziewał się takiego tonu, w ustach kogoś, z kim łączyły go tak bliskie relacje. Słowa wyraźnie go zabolały. Właśnie dotarło do niego, że nie stoi przed nim dawna Marta.
– Wiem, dla kogo pracuję – oświadczył chłodno. – Zdaję sobie też sprawę, że nie ma najmniejszego znaczenia, czy mi się to podoba czy nie, i znam zakres swoich obowiązków, ale nie wymagaj, u licha, ode mnie rzeczy niemożliwych. – Zarządca zatrzymał się. – Oprócz aktywowania sygnału z obroży nie ma innych danych w bazie dla numeru „dwa”, gdyż cała reszta jest do wiadomości wyłącznie właściciela, w tym wypadku Roberta.
– A ty, oczywiście, nic nie wiesz? – spytała, nie oczekując odpowiedzi, a jednocześnie by powstrzymać kolejne nieudolne tłumaczenia. – Próbujesz mnie przekonać, że jako zarządzający każdym niewolnikiem żywym lub martwym, nie posiadasz kodu dostępu do systemu identyfikacji? – stwierdziła chłodno.
Mężczyzna schował dłonie w kieszenie kurtki, odwrócił wzrok, patrząc tępo gdzieś przed siebie.
– Uwierz, czasami dobrze jest nie wiedzieć… Tak ...