Pan Smith (II)
Data: 13.10.2023,
Kategorie:
BDSM
Autor: Pumpkin
Seks z Panem Smithem nie zawsze był brutalny. Kochaliśmy się też oczywiście jak normalne pary. Miałam wtedy, na przykład, zasłonięte oczy, ręce przywiązane do łóżka delikatną apaszką. Smith godzinami mnie wtedy posuwał, badał każdy centymetr mojego ciała z pewnością po to, by wykorzystać tę wiedzę w podczas innych aktów.. Na ile może sobie pozwolić, gdzie są moje granice. Jakie miejsca i rodzaj dotyku sprawiają mi najwięcej przyjemności a gdzie zada mi najdotkliwszy ból. Brał mnie też spontanicznie, bez grama emocji, w przypadkowych miejscach. Szybko, mocno, bez ostrzeżenia. Największą satysfakcję przynosiło mu kontrolowanie sytuacji. W końcu nauczyłam się odgadywać, kiedy ma ochotę na na prawdę ostre rżnięcie. Ten ojcowski, subtelny pocałunek w czoło oznaczał, że Smith ledwie już nad sobą panuje, że kipią w nim emocje, którym nie daje ujścia, że jest na krawędzi i tym ostatnim, czułym gestem chce przeprosić za to, co za chwilę zrobi mi bestia, która w niego wstąpi. W stanie wzburzenia, choć miało to miejsce rzadko, przywoływał się do porządku szybkimi mrugnięciami powiek. Nie lubił oddawać inicjatywy. Musiał się pilnować na każdym kroku. Zdarzało się, że gdy byłam u szczytu ekstazy, lub przeciwnie na skraju bólu, pytał czy ma przestać. Odpowiedź zawsze brzmiała "Nie". Nie mogło być inaczej, tego wymaga gra. Mieliśmy oczywiście nasze hasło bezpieczeństwa, ale nie umiałam sobie wyobrazić sytuacji, w której mogłabym go użyć. Mimo, że ten człowiek doprowadzał mnie do ...
... skrajności, ufałam mu bezgranicznie i oddawałam się w całości. W upalne popołudnie, leżałam na sofie w salonie. Było tu nieco chłodniej niż na zewnątrz, ale i tak miałam na sobie tylko dłuższy podkoszulek. Otworzyłam właśnie butelkę zimnego, białego wina i oczekiwałam powrotu mojego Pana. Dom Smitha urządzony był w stereotypowo męskim stylu. Ciemne, stonowane barwy, dużo naturalnego drewna, skórzane kanapy i fotele. Oświetlenie nie nachalne, nastrojowe, w gruncie rzeczy tworzyło całkiem przytulne wnętrze. Smith miał duży barek z całkiem pokaźną kolekcją bardzo drogich trunków. Głównie Whisky, za której znawcę się uważał. Ponieważ nie gustowałam w żadnym rodzaju mocnych alkoholi, a Smith nie miał w zwyczaju nakłaniać nikogo wbrew woli, posiadałam jedynie teoretyczną, acz pogłębioną wiedzę na temat jego zbiorów. Próbowałam skupić się na lekturze książki, ale wybór "Wielkiego Gatsby'ego" zbyt mocno korespondował z panującą aurą i potęgował zmęczenie. Oddałam się więc niesprecyzowanym rozmyślaniom, przeplatanym chwilami słodkiej drzemki. Z półsnu wyrwał mnie szczęk zamykanych drzwi. Zaczynało się właśnie ściemniać. Przegapiłam niestety moją ukochaną golden hour. Pan Smith włączył światło w kuchni. Leżałam na plecach, z szeroko otwartymi oczami, czekając co nastąpi. Słyszałam jak zdejmuje lnianą marynarkę. Mój podziw mieszał się z brakiem zrozumienia dla noszenia eleganckich ubrań w trakcie takich upałów. Ale to Smith, mężczyzna z zasadami, tu nie było się nad czym zastanawiać. Ten człowiek ...