Rekompensata, 8.
Data: 20.10.2023,
Kategorie:
Zdrada
Autor: Tomnick
Część 8.
Chodziłam na pływalnię, w zasadzie to Ulka mnie namówiła. Nigdy dość ruchu! A poza tym mamy okazję do stałych spotkań po pływaniu. Wpadniemy do kawiarni, albo do domu jednej z nas. Nie ukrywam, dla mnie jest to również okazja, być może, poznania innych mężczyzn. Na razie czysto hipotetyczna, ale liczę na coś więcej. Widziałam jednego ratownika. Zagadał do mnie, raczej zwrócił mi uwagę. Chodziło o to, żeby nie skakać ze słupków. A ja chciałam tylko spróbować! Właśnie wtedy dokładniej przyjrzałam się chłopakowi. No, muskulatura z siłowni, uśmiechnięty, grzeczny, zadbany, szczupły. Wcześniej nie zwróciłam uwagi, bo nosi obszerne koszulki podczas dyżurów na pływalni i jakoś nie wyróżniał się sylwetką.
Ostatnio, po naszych zajęciach, zdjął koszulkę i wskoczył do wody. Jego koleżanka, ratowniczka, też miała ochotę popływać. Dali kilkuminutowy popis. Tak sobie wyobrażam kuter na pełnej szybkości... Kiedy wyszedł z wody i ciężko oddychał, zobaczyłam go w samych spodenkach. Łoł! Bardzo miły widok dla kobiecego oka. Ula też obserwowała ich wyścig. Też z zainteresowaniem oglądała jego sylwetkę. Stał na brzegu, woda z niego ściekała, ciężko oddychał i prężył się. Chyba był w pełni świadom, że obserwujemy go.
*
Skręciliśmy w jakąś leśną drogę. Ujechaliśmy niewielki kawałek i już za ścianą drzew znalazła się spora leśna polana, na której stały trzy samochody. Nikogo przy nich nie było. Zadaszone drewniane ławy i stoły też były puste.
– Wszyscy na spacerze – ...
... stwierdził Heniek, jakby czytając w moich myślach. Dłużej popatrzył na puste auta i wreszcie pomógł mi wysiąść.
Spacerowym krokiem ruszyliśmy w głąb lasu. Ścieżka była szeroka, prosta, ale nikogo nie spotkaliśmy ani nie widzieliśmy. Widocznie wybrali inne kierunki. Heniek rozglądał się, jakby czegoś szukał.
– Chodźmy tutaj – zaproponował. Pociągnął mnie za rękę, kilkanaście metrów przeszliśmy wąską, piaszczystą ścieżką pokrytą igliwiem, aż znaleźliśmy się na uroczej polance porośniętej niską trawą, otoczonej głównie młodymi świerkami z igłami o barwie soczystej zieleni. Jedną stronę wypełniały wysokie sosny. Przystanęłam.
– Ależ tu cicho... – byłam zachwycona otoczeniem. Gdzieś w oddali słyszałam ptaki.
– Chodź tu – usłyszałam zniecierpliwiony głos Heńka.
Szłam powoli. Nie wybrałam najlepszych butów. Chciałam wyglądać efektownie w wygodnych butach, więc ubrałam sandałki na szpilce. Pasowały do stroju, podkreślały figurę, ale nadawały się do spacerowania po ubitej ziemi. Główne ścieżki w zasadzie takie były, chociaż czasami Heniek musiał mnie podtrzymywać albo próbowałam iść na palcach. Boczne ścieżki to była droga przez mękę! Myślałam, że wybierze coś bardziej prozaicznego na spacer. W końcu stanęłam na środku polanki. Oglądałam szpilki. Na szczęście nie były zniszczone.
*
Stanął za mną i zanim coś powiedziałam, złapał mnie za piersi i zaczął całować po karku. Szybko przesunął dłonie na plecy, dotarł do stanika i rozpiął go. Złapał piersi i namiętnie miętosił. ...