Blanka, cz. 3.
Data: 23.10.2023,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Tomnick
... wesprzeć samą siebie, przeliczałam, co mogłabym za to kupić albo ile miesięcy mogłaby żyć w kraju za marki zarobione w jeden weekend. Tylko w jeden weekend! Wyjeżdżałam już w kwietniu. Uznałam, że takie rozpoznanie bardziej przyda się niż wyczekiwanie do wakacji.
Poza tym bardzo szybko rosły moje koszty. Wiedziałam, że muszę zainwestować. Wszystko wyliczyłam kilka razy, mimo tego wzrost wydatków przerósł moje przewidywania. Zrobiłam sobie kolorowe zdjęcia. A to sporo kosztowało. Na formacie pocztówkowym trzy albo cztery ujęcia w spódniczce, sukience i w stroju kąpielowym. Za zdjęcia i tę usługę musiałam fotografowi sporo zapłacić. Oczywiście, byłam w peruce. Regularnie chodziłam do kosmetyczki i fryzjerki. Basen i aerobik też kosztowały. Kupiłam elegancką, ale drogą parę szpilek. I ładną spódniczkę. Jeszcze droższą. Widziałam się w lustrze. Bardzo w nich zyskiwałam. Chodziłam na kurs makijażu. Niby nic, jednak swoje też kosztował, ale zdobyłam szereg cennych rad dotyczących makijażu i poćwiczyłam. To były dobrze wydane pieniądze, a korzyści widziałam w lustrze. Tak więc w końcu nie miałam wyjścia. Zapożyczyłam się u koleżanek.
*
Musiałam wyjechać! Pocieszałam się, że niektóre „inwestycje” są jednorazowe, a efekty będą długotrwałe i opłacalne. Jeszcze wynajęłam skrytkę na poczcie. Też kosztowała, chociaż to nie był zbyt duży wydatek, jednak comiesięczny, a studenci, szczególnie w drugiej połowie miesiąca, liczą każdą złotówkę.
W odstępie dwóch tygodni ...
... nadeszły dwie kolejne koperty z listami! To już w sumie pięć! W każdej po prawie czterdzieści listów! Pierwszy i ostatni raz zadzwoniłam do Basi. Obiecałam zwrócić pieniądze już w kwietniu. Ucieszyła się. Tym bardziej, że od razu uzgodniłyśmy termin spotkania.
Dziewczynom obiecałam, że zwrócę im pieniądze w kwietniu, czyli po powrocie z Berlina, ale o wyjeździe żadnej nie powiedziałam. Nie były zadowolone. Co mogłam zrobić? Zostały mi pieniądze tylko na posiłki w stołówce.
*
Wyjeżdżałam! Już niedługo! Mnie samej trudno było w to uwierzyć. I jakoś tak nagle, z dnia na dzień, przestałam cieszyć się wyjazdem.
Coś mnie tknęło i będąc w domu, pod nieobecność rodziców zadzwoniłam do ciotki w Berlinie. Wybłagałam, że gdyby wyjazd z koleżankami na zakupy przedłużył się, to przenocuję u niej. Ciotka starała się brzmieć życzliwie i zgodziła się na jeden nocleg. Byłam zdesperowana, więc nie przejęłam się niezadowoleniem ciotki.
W duchu liczyłam, że gdyby nie udało się spotkanie z Niemcem, to może ciotka sprezentuje mi trochę marek na „zakupy”. Wówczas mogłabym oddać dług dziewczynom. Albo pożyczę pieniądze od ciotki. Powiem, że kupiłam coś ekstra i musiałam pożyczyć od koleżanek, a oddam jej przy następnej wizycie. Takie pomysły targały mną przed wyjazdem. Stawałam się kłębkiem nerwów.
– Na „zakupy”, dziewczyno. Naiwna jesteś... Dobrze będzie, jak ujdziesz z życiem – straszyłam samą siebie, myśląc o spotkaniu z nieznajomym mężczyzną. Zresztą, wcale nie musiałam się ...