Przylapany przez matke 20/25
Data: 30.10.2023,
Kategorie:
Pierwszy raz
Autor: Lucjusz
Rozdział XXSpóźniliśmy się na kolację, ale jeszcze jedli. Psiarskich dawno nie ma. Na stołówkę celowo weszliśmy całą bandą w dwunastkę. Jeśli jeszcze były jakieś animozje między rodzinami, to minęły, gdy zobaczyli nas w komplecie. Policzyli i upewnili się, że nikogo nie aresztowano. Znaczy nie złapano, skoro się tak skutecznie zaszyliśmy. Łapiemy jakieś resztki ze szwedzkiego stołu i się dosiadamy. Mój stary odwrócił się do stolika obok i coś obgadują z ojcem Hanki. No to Zbyszkowie siadają przy stole jego rodziców, wywołując chwilową sensację i plotki. Zwykle, jak się grupowaliśmy, to siedzieliśmy gdzieś na stołówce w kilka osób, wiedząc, że każda para chłopak-dziewczyna wywoła lawinę plotek i pytań od naszych matek. Tak więc tego akurat pilnowaliśmy, żeby mieć spokój. A tu taka odmiana...Pozostałe matki z zazdrością zerkają, czy jeszcze coś się wydarzy, ale my grzecznie do własnych stolików. No było trochę zawodu, a to przecież ostatnie wspólnie spędzane chwile na turnusie. W dodatku większość z nas ma osiemnaście lat, a to oznacza ryzyko, że za rok zaczniemy się wykruszać.Po kolacji, a widno miało być jeszcze dobrą godzinę, postanowiliśmy wybrać się już grzecznie, całą grupą (dobrze, że nie za rączki), odprowadzani teraz życzliwymi spojrzeniami głównie matek. Połowa z nas (czyli dziewczyny) do tej pory nawet nie przechodziła koło dzikiej nagiej plaży, w której istnienie nie do końca wierzyliśmy. Panowie oczywiście również zapewniali o swojej niewiedzy w tym temacie (he, ...
... he). Trochę się zeszło, bo to dwa kilosy. W ostatnich promieniach słońca minęliśmy na polnej drodze ze trzy samochody, które mogły jechać tylko z tego miejsca. Zresztą blachy warszawskie. Przekraczamy pagórek na wydmach i mijają nas w minutowych odstępach dwie nagie pary. Już przy pierwszej zapadła cisza, mimo że usłyszeliśmy „dzień dobry”. Przy drugiej popłoch, bo oboje byli ubrani, ale tylko od góry. Laska z gołą piczą pięknie prezentowała się w obcisłym topie, ale szczególną sensację wywołał koleś w koszuli z dyndającą całkiem przyzwoitą fujarą. Słyszymy za plecami szept dziewczyn „Chyba zboczeńcy!”.Na miejscu napotykamy ze trzy zwijające się koce, potem jeszcze jeden golas wylazł boczną ścieżką z krzaków. A więc to prawda. Plaża istnieje! Ze sto kroków od nas, na brzegu jeziora ostatnia para, tacy już mocno starsi. „Hellou!” słyszymy i pomachali do nas. Wiekowa dama w słomianym kapeluszu, z używanym, acz nadal pokaźnym cycem i z wyliniałą cipą (jak to chwilę później określiliśmy) oraz... gustownym, niezbyt rzucającym się w oczy kółkiem na łechtaczce. Pan o wyglądzie mocno piwnym, z brzuchem prawie do wielkich jajec. Nawet przy zmierzchu było widać, że chyba tu „mieszkają”. Mieli pomarszczoną, brązową skórę. Dziewczyny się rozglądają, my na bezczela się rozkładamy.Para nadłożyła drogi, żeby przejść koło nas. „A dzień dobry” i takie tam. Gadka. Mówią z niemieckim akcentem. Czemu tak późno i czy pierwszy raz? Chyba jesteście ostatni. Dobrze trafiliście, bo jeszcze będzie pół ...