1. Przylapany przez matke 20/25


    Data: 30.10.2023, Kategorie: Pierwszy raz Autor: Lucjusz

    ... uwierzymy. Może jedna czy dwie nie miały jeszcze wacka w ręku. Ale jak chcą, niech gadają. Wedle naszej oceny, jeszcze z początku turnusu, ustaliliśmy na odległość, że połowa powinna się już regularnie walić z facetami.„No co wy, tak to można normalnie” – mówi Hanka i parę razy mu odruchowo powaliła.No dobra, za dużo szczegółów. Ogólnie akcja jest taka: na zmianę piski, westchnienia i okrzyki zdumienia. Hanka pokazuje, że można złapać i tak, i tak, i że to nic takiego, i daje im na zmianę wypróbować. Najpierw dotykały nieśmiało palcem, ale po tym, jak Hanka pokazała jeszcze, jak się najlepiej ustawić, kucnąć czy pochylić i jakie ruchy są wtedy najlepsze, to tak się nawzajem nakręciły, że teraz na zmianę walą mu już regularnie.Wytrysk, jak wiadomo, przychodzi niespodziewanie. Szczególnie w takim hałasie.My już od paru minut stoimy na górkach, pilnując, żeby się jakiś zabłąkany kutas z komórką nie napatoczył. I mamy następujący widok: Ta leci cała sztywna, jak sparaliżowana, ręce na boki, tylko nogami ledwo przebiera i coś krzyczy, druga albo ją ciągnie, albo uwiesiła się na jej ręce, nie wiem, w każdym razie ją trzyma, ale też tak bardziej na odległość, chyba ją prowadzi, i też coś krzyczy, a drugą ręką zawzięcie macha, jakby się do niej coś przykleiło, trzecia, moja Ania, przyłożyła tej pierwszej chusteczkę higieniczną do policzka i przytrzymuje, żeby sperma dalej nie spływała, i też krzyczy, a raczej piszczy. Do jeziora z pięćdziesiąt kroków.To trzeba było widzieć!Pozostała ...
    ... trójka skacze w miejscu (no, może Hanka trochę mniej) i też wydają dźwięki.Wracają. Umyły ręce, ale nadal trzymają je z dala od ciała. I co chwila któraś sobie je wącha (ale też na odległość).A co z naszym kumplem? Gdy już wróciły (słońce dotyka tarczą wody), Hanka podeszła do niego wolnym krokiem, klęknęła przed zaczynającym mu zwisać wackiem... i starannie go oczyściła ustami.Słychać motorówkę na drugim końcu jeziora...Do ośrodka wróciliśmy dwiema grupami. Idą za nami ze dwadzieścia kroków. Do moich uszu doleciało tylko: „Nie drapie cię w gardle?”. Skubane zauważyły, że Hanka nic nie pluła.Kupiliśmy piwo. Dziewczyny zajęły werandę domku u koleżanki, której rodzice akurat gdzieś wyszli. Po szoku nie ma śladu. Są rozbawione i cholera, tego nigdy nie zrozumiem – wszystkie z czegoś dumne. Przecież ostatecznie obciągnęła tylko jedna? I to już po finale.Dla nas miejsca na werandzie zabrakło. Panny porozwalały się na leżakach i wszystkie..., zamiast normalnie pić, zaczęły sobie wkładać szyjki butelek do buzi. I się patrzą na nas. No co za przednia zabawa!„Anka...! Naaa...tychmiast do domu!” – wiadomo kto.Tylko dlaczego krzyczał do mnie?Piwo dopiliśmy na przystani.---Następnego dnia, a był to już piątek, poszliśmy jeszcze raz, grzecznie, na nagą plażę. Okazało się, że bywa tam całkiem sporo ludzi, ale raczej nie od nas. Spędziliśmy pół dnia. Nic szczególnego się nie działo, może poza tym, że mamy już wyraźne pary. Czasami ktoś znikał w zaroślach, albo za długo siedzieli w jeziorze ...