1. Wspomnienia niezatytulowane (I)


    Data: 05.11.2023, Kategorie: Geje Autor: YGray

    ... się jego włosami łonowymi. Seks z nim, gdy był nieostrzyżony, zarośnięty wydawał mi się czymś bardziej dzikim i agresywniejszym.- Są ferie zimowe - powiedział - a większość naszych sąsiadów, to rodzice z dziećmi. - Jego głos emanował zmęczeniem. Schylił się po paczkę papierosów i wyciągnął z niej ostatniego skręta. - Pewnie wszyscy są na stokach. - Usłyszałem odgłos zapalniczki, a potem, jak zaciąga się dymem. - Zapewne w tym budynku nie ma teraz nikogo, oprócz naszej dwójki i osiedlowego monitoringu spod trójki i jedenastki.Wiedziałem o kim mówi. Pani Bogusia i Pan Zdzisław, nieprzejednana para. Pasowali do siebie, jak dwa korce w maku. Zresztą, byli wciąż małżeństwem, ale w separacji. Oboje byli znani na całym osiedlu. Kiedyś, płomienny romans. Pod wieloma względami osiedlowy wzór do naśladowania. Aktualnie, dwa zgorzkniałe życia w osobnych mieszkaniach.Jakiś czas temu prawie nas nakryli.- Dlatego nie ma, czym się martwić. - Jego głos przerwał moje rozmyślania.Wymęczony leżałem na starej kanapie, której materiał gryzł mnie w tyłek. Podniosłem lekko powieki, by mu się przyjrzeć. Siedział rozkraczony, z jedną nogą zgiętą do góry, z obciągniętą skarpetą na stopie. Powoli wypychał językiem dym z ust, robiąc nim kółeczka w powietrzu. Po chwili w piwnicy zrobiło się mglisto. Niezbyt ostre światło przysłonił dym, który zmieszał się z zapachem naszego potu i spermy.- Zresztą, lubisz to - ciągnął dalej - nie przyznasz się, ale podoba Ci się ta adrenalina. - Jego palce zaczęły ...
    ... masować mi stopę. - To, że pieprzymy się w dziwnych miejscach. - Jego długie palce wolno rozciągały moją skórę. - To, że jesteś wtedy uzależniony ode mnie. - Miał rację. Pod tym względem byliśmy dobrani. Jego szorstkość i nazwijmy to “młodzieńcza dzikość”, w jakiś dziwny sposób pozwoliły mi się otworzyć i nie czuć zawstydzenia z powodu tego, co mnie podniecało.- Możesz mocniej - wtrąciłem.- Ai, ai, suko! - W jego głosie słyszalne było dziecięce rozbawienie. Właśnie takie momenty uzmysłowiły mi, że ten wysoki, na pozór strasznie wyglądający chłopak, to nie żadna agresywna bestia, a tak naprawdę słodki szczeniak.Zamruczałem cicho, gdy jego palce zajęły się drugą stopą. Zamknąłem oczy.Czas mijał nam na błogim odpoczynku. W międzyczasie, z piwnicy znikał słodko-ostry zapach dymu. Pozostało to ciężkie powietrze, ogrzewane przez piec, który znajdował się naprzeciw nas. Czułem pod zimną stopą, że nie tylko piec ogrzewa atmosferę.- Bartek? - zaczął nieśmiało. Wiedziałem, żeby nie pytać. Po prostu czułem to pod skórą, ale nie miałem siły, aby się powstrzymać. Wyrwało mi się.- Co?- Znowu mam ochotę… - wypowiedział to w taki słodki, a zarazem zdesperowany sposób. Nikt by mu się nie oparł. Poczułem, że mimowolnie się uśmiecham. Libido. Kolejna rzecz, która nas łączyła.- Ja pierdolę! - westchnąłem z udawanym zniesmaczeniem - Dobra, możemy to powtórzyć - dodałem - ale tym razem ja prowadzę.- Ok, ok - zaświergotał, jak dziecko, które obiecuje być grzecznym na przyszłość, aby tylko dostać, jak ...