Bal Sylwestrowy (wersja II)
Data: 12.11.2023,
Kategorie:
pończochy,
Mamuśki
nauczycielka,
elegancja,
kuszenie,
Autor: historyczka
... możesz… wkładać kobiecie rękę pod sukienkę… twoje ordy zbójeckie przekroczyły wszelkie granice…
Student powoli gładził uda, jakby badając materiał koronki, jej szerokość, fakturę, cedząc:
– Ordy… przekroczyły… granice… Ale jeszcze zostało im nieco terytoriów do szabrowania…
Terytoria… do szabrowania… Piękne! – myślała historyczka.
Czuła jak dłoń zjeżdża z koronki i pnie się wyżej. Ogarnia nieosłonięte już niczym udo, poznając gładkość nagiej skóry.
– Ach… Mariuszu… te terytoria są już bezbronne… – To stwierdzenie jednocześnie miało na celu wykazanie protestu kobiety, jak i zachętę: bezbronne, czyli łatwe do złupienia.
Cel został osiągnięty. Mariusz delektował się zarówno przełamywaniem oporu nauczycielki, jak i swoim sukcesem.
Ośmielony, odważniej błądził po jej udach. Zrazu po zewnętrznej części, ale wkrótce także po wewnętrznej. Zaczął je pieścić.
Marta, aż zagryzała wargi. Jakże to było miłe! Zwłaszcza, gdy dłoń zbliżała się do majtek. Nie omieszkała oczywiście protestować.
– Nie, nie… Mariuszu… powstrzymaj swych okrutnych wojowników… – Wiedziała, że metafory historyczne działają jak przyzwolenie.
– O nie! Tej wojennej nawałnicy nic już nie powstrzyma! – Mówiąc to, położył dłoń na jej majtkach.
Nie była pewna, czy się na to zdobędzie, więc się bardzo ucieszyła. W takiej sytuacji już nie mogła bawić się w metafory, jeśli chciała zgrywać cnotkę.
– O Boże… Mariuszu… nie… – Odepchnęła jego rękę. Chłopiec pomyślał, że rzeczywiście ...
... przesadził, jednak za bardzo był podniecony, żeby przerywać ekspansję.
– Marto, wszędzie koronki… nawet tam je masz…
Kobieta poczuła dumę ze swej bielizny, zawsze wręcz ubóstwiała koronkową, seksowną.
– Ale najwięcej masz jej tu… – Schwycił ją w pół jedną ręką, a drugą zsunął suknię ze stanika. Miał przed sobą duży biust opięty delikatnym materiałem w pełnej krasie.
– Mariuszu… co robisz? Obnażyłeś mnie…
Była dumna z dużych i kształtnych piersi. Niech je podziwia! Wypinała biust niczym na pokazie. Studencik nie potrafił powstrzymać się, żeby się na niego nie rzucić. Objął go i jakby ważył przez materiał stanika.
– Proszę… nie…
Masował piersi delikatnie, nie mając odwagi zsunąć z nich materiału biustonosza.
– Boże! Jakież one są dorodne… przepyszne… brakuje mi słów, żeby oddać ich czar… zwariuję przez nie…
Historyczka była w siódmym niebie, widząc zachwyt chłopaka. Nie mogła się doczekać, kiedy zabierze się za nią ostrzej, ale jeszcze bardziej odczuwała potrzebę opierania się, protestowania.
– Mariuszu… tak nie można!
– Są oszałamiające… perfekcyjne – Obejmował je coraz mocniej, delikatnie ściskając.
Palce zaciskały się po bokach, po zewnętrznej stronie każdej z kul, łączył je ze sobą, sprawiając, że ciasny rowek powiększył się widowiskowo i nęcąco. Powoli zaczął ugniatać.
– Mariuszu… twe watahy znów plądrują niechroniony teren…
– Niechroniony? Ależ ta koronka osłania kosztowny skarb… Zatem… Mogę ją… odsłonić?
Pytanie smagnęło jak biczem. A ...