1. Bal Sylwestrowy (wersja II)


    Data: 12.11.2023, Kategorie: pończochy, Mamuśki nauczycielka, elegancja, kuszenie, Autor: historyczka

    ... kobietę siedzącą samotnie za stołem, nieopodal choinki. Wiele atrakcyjnych i eleganckich dziewczyn zwróciło jego uwagę, ale ta wydała mu się… zjawiskowa. Prawdziwa dama! Włosy blond, nieco kręcone, szykownie ułożone, delikatne okulary z czarnymi oprawkami, makijaż niewyzywający, lecz dość wyraźny. Duże, może nawet nieco za duże usta, pomalowane fioletową szminką, rozchyliły się w szerokim uśmiechu, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
    
    Co za bogini! – pomyślał – jaka szkoda, że absolutnie poza moim zasięgiem. Fantastycznie, że choć spędzę z nią Sylwka. Co za nieprawdopodobny fart!
    
    – Mam na imię Marta. Cieszę się, że pan jednak dotarł, bo już obawiałam się, że spędzę bal samotnie. – Uśmiechała się, wyciągając do chłopca rękę i roztaczając woń markowych perfum, przebijających się stanowczo przez żywiczny zapach drzewka.
    
    – Mariusz… Nno… Samochód mi nie odpalił…
    
    Chłopak ucieszył się, że akurat podano żurek, bo można było jeść i nie kombinować, co powiedzieć. Spod oka obserwował Martę. Jak z gracją, powoli, unosi łyżkę do buzi. Jak rozchyla pełne, wilgotne, starannie pomalowane usta.
    
    Ech! Co to za wargi! Gdyby tak można je było całować… Chciała by dusza do raju… ale nie dla psa kiełbasa…
    
    Wypadałoby jakoś kobietę zagadać, jednak Mariusz miał pustkę w głowie.
    
    Może by ją zapytać o to jak się jej pracuje w szkole?
    
    Niestety, bał się otworzyć ust. Czuł niewidzialną barierę, nie pozwalającą wydusić choćby słowa.
    
    ***
    
    Marta przypatrywała się studentowi z ...
    ... zaciekawieniem. Samoistnie nasuwało się skojarzenie z typowymi nerdami, bohaterami „Zemsty frajerów”. Młodzieniec niemożliwie wręcz chudy, ze staroświeckimi oprawkami okularów, niby udający pewnego siebie, lecz w gruncie rzeczy zdradzający chorobliwą nieśmiałość.
    
    To ekscytowało. Chłopak intrygował tym bardziej, że od koleżanki wiedziała, iż jest prymusem na uczelni i wcale nie zawdzięcza tego kuciu a inteligencji i oczytaniu.
    
    W obecnej sytuacji, erudycja i pasja do niczego się studentowi nie przydawała… Marta obserwowała męki młokosa, zgadywała, że chciałby coś z siebie wydusić, lecz wstydzi się sakramencko.
    
    – Słyszałam, że jest pan najwyżej ocenianym studentem na roku.
    
    Kobieta uśmiechała się szeroko, kręcąc w placach kosmyk włosów i zakładając go za uchem. Wiedziała, jak silnie działa na mężczyzn prawienie im komplementów.
    
    – Nno tak… jestem dopiero na pierwszym roku…
    
    Boże! Jakże ona jest ponętna! Jakie to cudowne, że mnie chwali!
    
    Mariusz łypał spod oka, pochylając twarz nad, drażniącym nozdrza bigosem, umożliwiającym odwrócenie uwagi od jego tremy.
    
    Marta zaintrygowana zdolnym, acz nieporadnym studentem, odczuwała olbrzymią potrzebę kuszenia, kokietowania.
    
    Ciekawe co ten gówniarz sobie o mnie myśli? Czy wydałam mu się atrakcyjną? Wiele wskazuje nat, że mu wpadłam w oko… chyba nawet mocno wpadłam.
    
    Znała wiele sztuczek związanych z zabawą włosami, więc bawiła się nimi robiąc jakby koński ogon, a potem go rozpuszczając. Wiedziała, jak kusi mężczyzn. ...
«1234...17»