1. Bal Sylwestrowy (wersja II)


    Data: 12.11.2023, Kategorie: pończochy, Mamuśki nauczycielka, elegancja, kuszenie, Autor: historyczka

    ... dopaść jej ust. Tym razem przyssał się znacznie pożądliwiej niż podczas bruderszaftu.
    
    – Cóż za srogi okupant mnie nawiedził… – Marta niby lamentującym głosem, nadal żartowała.
    
    – Okupant tyleż srogi, co zachłanny!
    
    W tym momencie wsunął język w jej usta, po czym natarł na jej język liżąc go natarczywie.
    
    Widzę, mój ty agresorze, że nie zbraknie ci wigoru! – pomyślała – Posiadłeś moje usta… może posiądziesz mnie całą?
    
    Zsunął się z ust, ponownie w kierunku szyi i… coraz niżej. W stronę dekoltu.
    
    – O Boże! Cóż za nienasycony najeźdźca! – Kobieta delikatnie odpychała Mariusza, ale nie na tyle, żeby przestał.
    
    – Och! Co za wspaniały teren do łupienia! – Student całował dekolt namiętnie.
    
    – Powstrzymaj zatem swe drapieżne zagony… – Coraz mocniej podniecały Martę porównania militarno-historyczne, choć jeszcze bardziej adorowanie jej dekoltu...
    
    Chłopiec nic nie mówił, tylko delektował się całowaniem górnej części piersi i rowka między nimi. Cmokał raz w jedną, raz w drugą półkulę.
    
    – Cóż za skarby! Aż się proszą żeby zostać zagrabione!
    
    – Mariuszu… błagam…
    
    Błagam o jeszcze… dobieraj się do moich skarbów… zagrabiaj je – myślała w duchu. A powiedziała:
    
    – Błagam… zaniechaj swych niecnych zamiarów…
    
    Cichy głos kobiety dopingował młodego historyka. Jego usta już nie zadawalały się górą dekoltu, zjechały niżej, wodząc wzdłuż krawędzi materiału sukni.
    
    – Co za bogactwa! Jaki wytworny materiał! Stworzony, żeby okrywał piękny biust… oraz, żeby go ...
    ... zsuwać!
    
    – O nie Mariuszu… – Delektowała się jego imieniem, tak samo jak zwrotami historycznymi – Mariuszu… twe bezecne hordy nie mogą naruszać pewnych limes…
    
    – Limes stanowczo ustanowiono po to, żeby dzicy barbarzyńcy je przekraczali!
    
    I przekroczył granicę. Usta zsunęły materiał w dół i dotarły do koronki stanika.
    
    – Mariuszu… nie… wkroczyłeś w strefę zakazaną… – szeptała. Dodając w myślach – to teraz wtargnij w inne me zakazane strefy… we wszystkie wtargnij!
    
    – W strefę zdemilitaryzowaną… Boże! Jaka śliczna jest ta koroneczka! Tylko autentyczne damy zapewne noszą takie cudeńka… – Zaś w myślach dopowiedział – lub autentyczne kurwy.
    
    Wargami ogarniał materiał biustonosza. Przesuwał po nim namiętnie, upajając się widokiem, zapachem, bliskością i intymnością kobiety.
    
    Wzdychała głęboko. Czerpała olbrzymią przyjemność z „najechania” jej biustu, mimo, że przez materiał stanika, a większą, znacznie większą z coraz większej śmiałości młodzieńca.
    
    – Mariuszu… najechałeś moje terytorium stanowczo za daleko…
    
    – Daruj… Marto… Nie mogę się powstrzymać… te koronki…
    
    Uznał, że rzeczywiście pozwolił sobie nazbyt wiele. Dlatego wycofał usta ze „strefy zakazanej”.
    
    – Ach te koronki… – powtarzał. – Takie same masz tam. – Wtargnął pod suknię, przez jej wysokie rozcięcie, i chwycił za udo, dokładnie w miejscu, gdzie znajdowała się szeroka manszeta pończochy. Kwiatowe, dość wypukłe, wzory zdobiły tam koronkę.
    
    Chwycił delikatnie, ale Marta i tak zadrżała.
    
    – Mariuszu… jak ...
«12...121314...17»