1. Bal Sylwestrowy (wersja II)


    Data: 12.11.2023, Kategorie: pończochy, Mamuśki nauczycielka, elegancja, kuszenie, Autor: historyczka

    ... Mariuszu, odwróć się, proszę. Chyba nie chciałbyś patrzeć na kobietę zdejmującą pończochy?
    
    Pewnie, że bym chciał! – pomyślał chłopak, ale nie miał tyle odwagi, żeby to wypowiedzieć.
    
    Odwrócił się, kątem oka jednak bacznie śledził każdy ruch kobiety. Widział jak zdejmuje szpilki, potem jak podciąga sukienkę, aż wreszcie jak zsuwa z nogi czarną pończochę zakończoną szeroką koronką. Niezwykle ekscytował go ów widok. Czerń nylonów doskonale kontrastowała z bielą ud. Kobieta, świadoma faktu bycia podglądaną, celowo zsuwała pończochy powoli, drocząc się z rozgorączkowanym młodzieńcem.
    
    Nie mniej podniecające okazało się również zakładanie nowych. Tym razem były to kabaretki, a więc z założenia bardziej seksowne niż wcześniejszy zestaw. Mariusz delektował się oglądaniem, jak kobieta bardzo starannie, wręcz z namaszczeniem, układa je na nogach, dbając żeby szew z tyłu ułożył się równo.
    
    Podniecenie chłopca sięgało zenitu.
    
    Marta też była szalenie podniecona. Zainteresowanie chłopaka mocno ją pobudzało.
    
    – Mariuszu… nie wiem, czy równo założyłam pończochy, a to ważne, bo mają szew z tyłu. Możesz ocenić?
    
    Marta odkręciła się do niego tyłem i podciągnęła suknię do połowy ud. Oczom rozpalonego studenta ukazały się długie nogi nauczycielki w nieopisanie ponętnych kabaretkach, zakończonych bardzo szeroką koronką w wymyślny kwiatowy wzór. Poza kusicielki była tak wyzywająca, że nie panował nad sobą. Znów poczuł jak ciasno robi mu się w spodniach.
    
    Podchodząc do kobiety ...
    ... mówił drżącym głosem.
    
    – Marto, podczas imprezy powiedziałaś, że musiałbym podciągnąć ci sukienkę, żeby zobaczyć pończochy… A teraz sama podciągnęłaś… – Kobieta opuściła suknię, ale student już był przy niej. – Jesteś zjawiskowa… zniewalająca… Wybacz… nie wytrzymam… – Objął ją bez pytania.
    
    Marta tryumfowała: a nie wierzyłam, że do tego go doprowadzę… Bóg mi świadkiem, nie wierzyłam...
    
    – Mariuszu… ależ z ciebie zdobywca… nawet nie pytasz kobietę o zgodę…
    
    – Tak na mnie działasz… – Oddychał głęboko. – Nie potrafię się powstrzymać…
    
    Ustami skubnął delikatnie kobiecą szyję.
    
    – Mariuszu… czy nie działasz nazbyt śmiało…? – Celowo ważyła słowa, żeby z jednej stronynadal móc protestować, ale z drugiej, nie speszyć chłopaka.
    
    A ten, uderzony zapachem kobiecego ciała, perfumami, poczynał sobie coraz odważniej. Błądził ustami po karku.
    
    – Marto, co za zapach… jakie ty masz delikatne… aksamitne ciało…
    
    O tak! Poznawaj je! Poznaj je całe! – pomyślała.
    
    – Mariuszu… tylko błagam… niech twe armie nie przekraczają granicy… – Delektowała się militarnym słownictwem, wiedząc, jak to działa na młodego fana wojskowości.
    
    Nie odpychała go, ani nie odsuwała się, nie chcąc zrazić.
    
    Rozdygotany chłopiec całował szyję.
    
    – Marto… proszę… pozwól im chociaż dotrzeć do linii demarkacyjnej…
    
    – Nie, nie, nie… mówię stanowcze stop agresorowi… – Uśmiechała się kusząco.
    
    Chłopiec, śliniąc się i cmokając skórę kobiety, przesuwał się z szyi stopniowo w stronę podbródka, by wreszcie ...
«12...111213...17»