1. Bal Sylwestrowy (wersja II)


    Data: 12.11.2023, Kategorie: pończochy, Mamuśki nauczycielka, elegancja, kuszenie, Autor: historyczka

    ... opiera się tak tylko pro forma… czy rzeczywiście nie chce mi pozwolić, żebym potrzymał ją za kuperek? Ale… przecież, gdyby miała być oburzona, to by się nie uśmiechała…
    
    Rozgrywszy nauczycielkę, ponowić działanie. I w rytm muzyki: “I nagle dzwony dzwonią… I ciało mi płonie”, znów, centymetr po centymetrze, zsuwał rękę na tyłek.
    
    – Mariuszu, jesteś niepoprawny… typowy facet, zdobywca… znów twa armia przystąpiła do szturmu… – Marta czyniła wyrzuty, ale nie potrafiła ukryć tego, że jest bardzo zadowolona z postępów studenta.
    
    W duchu pomyślała: Dopiero co zmacałeś mi cycki… więc chyba nie możesz pominąć mojego kuperka… a tak nim przed tobą wywijałam podczas zabawy w pociąg…
    
    Chłopiec kraśniał z zachwytu.
    
    Nie tylko nie dała w gębę, ale jeszcze nazwała zdobywcą! A ja potrzymałem ją sobie za tyłek! Za ten fantastyczny, spory zadek! Ech! Klepnąć by w niego! Albo zobaczyć go nieokrytego tą suknią. Ech! Marzenie ściętej głowy…
    
    A jednak te myśli zdopingowały go to do kolejnych działań ofensywnych. Podczas obracania kobiety w tańcu, jego dłoń za każdym razem przesuwała się po biuście. Z razu bardzo nieśmiało i delikatnie, z czasem nabierała wigoru. Na początku Marta nie reagowała, nieustannie uśmiechając się do partnera, gdy jednak dłoń poczynała sobie bardziej swawolnie, delikatnie chwytając ją za pierś, protestowała.
    
    – Mariuszu… czy aby nie za bardzo dokazujesz? Najpierw trzymałeś mnie za tyłek, teraz łapiesz za biust… swoista ekspansja rozwydrzonych hord! Boję ...
    ... się myśleć, co też będzie dalej?
    
    Sugestia była aż nadto czytelna.
    
    Że niby za co ją teraz złapię??? A to prowokatorka! Och! Ależ to by było… szkoda, że na więcej nigdy się nie odważę…
    
    Natomiast odważył się drążyć temat.
    
    – A za co niby to miałbym złapać? – zapytał prowokacyjnie.
    
    Marta uśmiechnęła się, dumna z siebie, że jej akcja ośmielania pierdołowatego studenta nie traci impetu.
    
    – Och… drzemie w tobie ewidentna natura zdobywcy… niczym konkwistadora! Więc sama nie wiem czego się obawiać… – zmrużyła oko.
    
    Pomyślała zaś: A może już jesteś gotów zabierać się za mnie na całego? Możliwe, że masz już tyle odwagi, by pakować mi łapska pod kieckę? Ależ chętnie bym poopierała się przed zapędami takiego młodego intelektualisty-zdobywcy!
    
    Gdy schodzili z parkietu, nauczycielka wdrożyła swój kusicielski podstęp.
    
    – Mariuszu, puściło mi oczko… i muszę zmienić pończochy, a kolejka do damskiej toalety jest koszmarnie długa. Obok szatni zauważyłam kantorek, więc tam bym poszła, ale nie chciałabym zostać przez kogoś podejrzana. Czy mogę mieć do ciebie prośbę, żebyś przypilnował wejścia?
    
    Myśl o kobiecie zmieniającej pończochy i słowo „podejrzana” podziałały na Mariusza niczym płachta na byka.
    
    Nie chcesz być odejrzana? – pomyślał – a ja bym sobie ciebie bardzo chętnie popodglądał! A już zwłaszcza, jak będziesz zmieniała pończochy.
    
    W kantorku panował bałagan. Marta przysiadła na kozetce stojącej w rogu i, tonem głosu wskazującym na zawstydzenie, poprosiła.
    
    – ...
«12...101112...17»