W cieniu celibatu VI
Data: 18.10.2019,
Kategorie:
Fantazja
Autor: Chudy-Literat
... nie ten a ostatnio nie oszczędzał się nazbyt. Raul powoził. Przed nimi były najmniej dwa dni drogi. Wóz jęczał na koleinach, konie stękały opisując trud wleczenia wozu po nierównej drodze. Młódź milczała. Starszy zakonnik z ciekawości chciał podsłuchiwać ale ich nieśmiałe milczenie szybko go znużyło. Aline, już doprowadzona do porządku grała swoją rolę przykładnie. Siedziała w na granicy pola widzenia woźnicy. Minę przybrała niewiniątka, jasne kędziory puściła jednym ramieniem by kryły niezdarnie lewą pierś niby to nieśmiało ukazującą się spod sukni. Bose nóżki podkuliła by lepiej eksponować kształt kolan. To wszystko wyglądało niewinnie, skromnie i pięknie ale w sednie było groźna bronią. Raul uporczywie gapił się na drogę. Póki myśli jego krążyły wokół mieszkańców Papoul, wokoło tego cóż im może owa herezja wyczynić był bezpieczny. Wtedy, gdy jego umysł był najbardziej płodny w rozliczne pomysły pomocy nieszczęsnym Aline zaatakowała:- Wybacz mi proszę, ojcze, ale słyszałam po co jedziemy. Słyszałam Wasza rozmowę. Co jest złego w tych Katarach?- Jakże to? Nie wiesz?- A skąd mam to wiedzieć, nic poza parafią moja świata nie widziałam. - co prawdą oczywistą było. Tutaj także kryła się cicha nadzieja dziewczyny, że obaj zakonnicy albo ów obiecany zakon da jej możliwości zobaczenia czegokolwiek więcej.- No tak, rozumiem - zganił sam siebie w myślach i mimowolnie spojrzał na nią. To co zobaczył zmroziło go i rozgrzało do szczętu. Ponownie poczuł pulsowanie w kroczu, ponownie ...
... dzika, nieludzka żądza targnęła nim.- To dlaczego? - naciskała.- Bo występują przeciwko wszystkiemu cośmy zbudowali. Nie uznają władzy, a ta jest wszakże potrzebna. Bo godzą w świętości kościelne, w rodzinę.- Władza zabija ludzi. Nie wiem co to są świętości kościelne. I nie rozumiem jak można godzić w rodzinę.- Dużo tłumaczyć...- zamyślił się chwilę nie wiedząc jak objaśnić jej rzeczy tak proste a tak dla niej niepojęte - władza zabija, czasem się myli, ale jest potrzebna. Bez niej nie ma celu. O Kościele mówić z tobą nie chcę. A rodzina.. uważ, oni sądzą że płodzenie jest szatańskie więc opowiadają się przeciwko małżeństwu.- Ja chyba też nie chcę być żoną. - przyglądała się czujnie.- Nie?- Nie nadawałbym się.- Ee tam.. Każda się nadaje.- Ja nie. Chociaż to ci mi zrobiono. To strasznie nieprzyjemne. Nie chcę znowu i już.- To inna sprawa - tłumaczył- gdyby się to działo podług twojej woli byłoby inaczej, lepiej.- Myśli ojciec?- Wiem to - rzekł pewniej.- Przecież ojcu nie wolno mieć kobiety, skąd ojciec wie? - spojrzał się na nią ostrym wzrokiem gdy owo bezczelne pytanie wybrzmiało ale jej widok ponownie zwiódł jego myśli, które po raz raz kolejny były niebezpiecznie blisko zdemaskowania słodkiego niebezpieczeństwa.- Czytałem. O Jerozolimie też wiele wiem a nigdy tam nie byłem. Jak pójdziesz do tego zakonu to zobaczysz o co mi idzie. Milczała. Przyglądała się mu. Widziała jak co jakiś czas zerkał w jej stronę. Im bardziej się opierał tym bardziej chciała go skusić. Łączyła więc ...