1. W cieniu celibatu VI


    Data: 18.10.2019, Kategorie: Fantazja Autor: Chudy-Literat

    ... na głazie uniemożliwiało ich dostrzeżenie. Nogi czubkami palców dotykały wartkiego strumienia. Poruszała nimi jakby bawiła się z falą. Drgnęła. Zmieniła pozycję. Była teraz doń zupełnie tyłem. Wstała i weszła cichutko do wody. Krągłość pośladków nie miała sobie równej. Owal bioder kusił nieziemsko. Pod pośladkami a pieszy udami znad było kształt łona. Kształt jedynie, bo niestety nic skrywała detale. Bóg tylko wie jak teraz jej pragnął. Trącał się nieznacznie po sterczącym kroczu. Męskość pulsowała mu bezustannie, w ustach zaschło. Przysiadła w owej płytkiej wodzie. Przyglądała się czemuś chyba po drugiej stronie strumienia. Nie wiedziała, że sama także była obiektem zainteresowania. Teraz jej pośladki stanowiły mu cały świat. Nie był w stanie zorientować się, że tuż obok czaił się ojciec Gotfrey.- Ciiicho! - chwycił stary młodego za twarz, by nie wydał dźwięku, który mógłby spłoszyć owo dziwo - mam cię!- Ale ja...- Cicho. Ja wszystko rozumiem, mam wszak oczy. Słuchaj mnie tedy uważnie. Ślubu nie łamiesz patrząc. To stworzenie boże. Zobacz jaka...- Piękna - dokończył wbrew woli młodzieniec a Gotfrey wypuścił go z żelaznego uścisku.- Właśnie. Czy nie po to ja stworzono by podziwiać?- Ale tymi podziwiać... - odrzekł smutnym głosem.- Może i tylko. Nie wytrzymasz tak długo. Idź do obozu. Ja chwilę popatrzę a ty... Ty wiesz co masz zrobić.- Wiem co chcę zrobić. Ale nie powinienem.- Dostaniesz rozgrzeszenie - rzekł odprawiając chłopaka.Sam został śmiejąc się w duszy. Młody wszak ...
    ... zaspokoi się namiastką jedynie, wstrętnym czynem onanisty. Gdy Raul odszedł dość daleko Gotfryd wyszedł z ukrycia.- Jesteś genialna - szepnął ku niej.- Na Boga! - krzyknęła przestraszona.- No, już nie udawaj, maleńka i broń boże, nie okrywaj się. Posłuchała, puściła ręce wzdłuż tułowia. Stali tak chwilę. Sycił się widokiem. była niczym bogini rzeki. Już się zbyt nie krył ze swoimi chuciami. Wyjął go zza połów habitu. Onanizował się. Dziewczyna chwilę stała nieruchomo. Doskonale wyczuła moment gdy zażyczył sobie aktywności. Zmysłowo, poruszając biodrami, podeszła do niego i kucnęła rozsuwając nogi. Jej nagie rozwarte łono wyglądało nader apetycznie. Bez większych ceregieli przyjęła go do ust. Jęczał z rozkoszy. Pracowała całą sobą, chwyciła go za rękę. Dla efektu położyła na swojej piersi. Brała go głęboko lub płytko, reagowała na jęki, drgania jego lubieżnego ciała. Znała się na tym chyba nawet to lubiła. Ciało było jej jedyną walutą, jedynym atutem. Marzyła, że z czasem, edukacja zakonna to zmieni. Tymczasem jednak musiała być przydatna. I była. Gotfrey jęczał z rozkoszy, chciał przerwać i zakosztować innych jej wdzięków wiedziała o tym i nie miała na to najmniejszej ochoty. Była wszakże po orzeźwiającej kąpiel. Podniosła więc wzrok, spojrzała mu w oczy.- Ojcze ja chyba zaczęłam to lubić. Wiem, że to niedobrze, ale jesteś dobrym człowiekiem, nie słyszałeś Ines, która jest mi bliską. Szkoda że jesteś zakonnikiem... - przerwała zajmując usta czym innym. - bo chyba bym mogła z ...