Słowo na S (II) - Seks…
Data: 16.11.2023,
Kategorie:
Lesbijki
Trans
Autor: paty_128
I przyjechała. Miesiąc później. Malowałam kolejny obraz, raczej już byłam bliska końca. Za oknem robiło się ciemno, dodatkowo przez cały dzień padał deszcz. Nic innego, tylko malować. Lub czytać książkę. Od pracy brutalnie oderwał mnie dzwonek do drzwi. Nie podejrzewałam, że to była Kate. Przez ten miesiąc uodporniłam się na dzwonki. To albo sąsiadka, albo jehowi, albo matka bez zapowiedzi, albo ktoś z nowej rodziny, która zamieszkała trzy domy dalej. Więc niczego nie podejrzewając, zdejmując fartuch poszłam otworzyć. Stała przede mną kobieta, na widok której zaczęła mi szaleć wyobraźnia a ciało zaczęło produkować zbyt dużo estrogenów. Ze zmoczonych deszczem włosów kapały małe kropelki, podobnie jak z jej twarzy. Uśmiechnęła się szeroko.
- Cześć. – Powiedziała. Byłam pozytywnie zaskoczona jej niezapowiedzianą wizytą. Ona akurat nie musiała do mnie dzwonić z wiadomością o swojej wizycie. Mogła się zjawić, kiedy chciała. I właśnie to zrobiła.
- Witaj... - Odpowiedziałam jej uśmiechem i wpuściłam ją do środka. Wyglądała tak seksownie... - Miło, że wpadłaś.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam...
- Ty akurat nie przeszkadzasz. Lubię takie niespodzianki. – Zamknęłam drzwi na zamek i spojrzałam na nią. Rzuciłam na oparcie biały fartuch miejscami „przyozdobionymi” farbą w najróżniejszych kolorach. – Wyskakuj z ubrań, przyniosę ci coś suchego. Możesz w tym czasie wziąć prysznic.
- Dzięki.
Zgodnie z wypowiedzianymi słowami poszłam do sypialni przyszykować jej ...
... jakieś ubrania... najlepiej od razu piżamę. Wyciągnęłam te same, które dałam jej za pierwszym razem wyobrażając sobie jak się teraz rozbiera.
W sumie przez ten miesiąc zwątpiłam, czy kiedykolwiek przyjedzie. Nie łudziłam się, byłam w końcu jednorazową przygodą, kobietą proponującą seks bez zobowiązań. Mimo to, nie wyrzuciłam listu. Miała ładny charakter pisma. Wróciłam do salonu, Kate kierowała się w stronę łazienki. Wręczyłam jej koszulkę i spodenki.
- Dzięki, jesteś wspaniała. – Powiedziała.
- To miłe, dziękuję. Zjesz coś na kolację?
- Nie, nie chcę sprawiać kłopotu. To w ogóle cud, że mnie wpuściłaś.
- Czyli zjesz. Jajecznica? – Uśmiechnęła się.
- Może być. Jaką zrobisz, taką zjem.
Puściła mi oczko, po czym zamknęła się, a ja zaczęłam od posprzątania farb i zrobienia ogólnego porządku na biurku. Umyłam ręce i poszłam zrobić nam kolację. Dzięki niej poczułam, jaka jestem głodna. Zjadłam tylko obiad, schabowy z ziemniakami, i przystąpiłam do malowania obrazu, nad którym pracuję już dwa tygodnie. Miał przedstawiać pole bitwy, gdzie ważne były szczegóły. A w głowie planowałam już następny obraz.
Wbijając jajka na patelnię, zaczęłam się zastanawiać nad sobą i Kate. Praktycznie jej nie znałam, ale z radością jej pomogę we wszystkich problemach. Nie wiem, czy to jej urok tak na mnie działał, czy powoli budziły się we mnie instynkty macierzyńskie. Zazwyczaj kobiety w moim wieku mają już dzieci, biorą śluby... A mi dopiero po 26 latach życia zaczęła doskwierać ...