1. Piotruś pan


    Data: 20.11.2023, Autor: Indragor

    ... luzie, nie robiąc nic. A dokładniej, tylko to, na co miałem ochotę. Na uszach słuchawki, ulubiona muzyka, relaks i… właśnie weszła mama.
    
    – Piotrusiu, śmieci trzeba wyrzucić, weź, się przejdź.
    
    Piotrek, nie „Piotrusiu”, warknąłem w myślach. Piotrusiem to byłem, jak miałem pięć lat. Wielokrotnie próbowałem to uświadomić mamie, ale pod tym względem jest niereformowalna, więc dałem sobie spokój.
    
    – A Kaśka nie może? – zapytałem z nadzieją.
    
    – Kasia się uczy, a ty nic nie robisz.
    
    W wakacje? Naukowcem chce zostać? No to wpadłem, pomyślałem. Mój relaks diabli wzięli. Poderwałem się z wyrka, złapałem wór ze śmieciami i ruszyłem do wyjścia.
    
    Po wyjściu z klatki schodowej oczywiście musiałem nadziać się na Maję i Zośkę – dwie przyjaciółeczki.
    
    Maja wtedy jeszcze mieszkała w naszym bloku. Nadal ją lubię. Obie to mega laski, Zośkę trochę mniej lubię, bo potrafi być złośliwa. No dobrze, obie cholernie mi się podobają, ale Maja jednak bardziej. Tak bardzo, że nie mogę o niej zbyt długo myśleć, bo zaraz robi mi się namiot w spodniach. Szkoda, że się wyprowadziła. Właściwie to nie wiem, dlaczego szkoda. Obie mają po dwadzieścia trzy lata, więc wiadomo, nawet nie startowałem.
    
    A więc Majka i Zośka stoją i jak zwykle gadają. Zerknęły tylko na mnie, nie przerywając plotkowania. Nie wiedziałem, co zrobić, ale na wszelki wypadek, by nie okazać się gburem, zawołałem:
    
    – Cześć dziewczyny!
    
    – Hej, Piotruś – odpowiedziała Maja.
    
    – Piotrek – burknąłem.
    
    Niestety Zośka ...
    ... musiała wkłuć szpilę. Czasami myślę, że gdyby ukąsił ją wąż, to zaraz zginąłby w śmiertelnych konwulsjach.
    
    – O, jaki grzeczny chłopczyk, śmieci wynosi.
    
    Obie zachichotały, ale Zośka chyba bardziej żmijowato.
    
    Zatoczyłem łuk, omijając je z miną, że jestem ponadto i poszedłem do śmietnika. Można by pomyśleć, że obie nie traktują mnie poważnie, bo są starsze i to o pięć lat, ale czułem, że jest w tym coś więcej. Takie ogólne lekceważenie przez dziewczyny. Wracając, miałem nadzieję, że już sobie poszły, nie miałem ochoty na kolejne docinki. Niestety stały dalej w tym samym miejscu. Nie było jak je ominąć, więc ku mojemu niezadowoleniu musiałem przejść obok. Wiedziałem, że coś kombinują, bo jak się zbliżałem, gapiły się na mnie i nic do siebie nie gadały.
    
    – Piotrek… – odezwała się miękko Majeczka.
    
    Normalnie aż wryło mnie w ziemię, tak gwałtownie się zatrzymałem. Byłem w szoku! Powiedziała po raz pierwszy „Piotrek”.
    
    – Co? – rzuciłem może trochę głupawo.
    
    – Na pewno wiesz, za parę dni wyjeżdżam i chciałam się pożegnać. – Rozejrzała się jakoś podejrzliwie po okolicy. – Chodź – rzuciła zdecydowanie, popychając mnie w kierunku drzwi.
    
    Stanęliśmy z boku wiaty wejścia do klatki schodowej. Trochę się przestraszyłem, bo zaszły mnie tak z obu stron. Jakby co, nie miałem jak uciec. A z jednej i drugiej to kawał baby. Spojrzały na siebie jakoś tak niezdecydowanie.
    
    – Ty mów – odezwała się Zośka do Majki, trącając ją.
    
    Trochę odetchnąłem, bo przynajmniej nie groziło mi ...
«1234...24»