1. Kryzys tożsamości (VII) - Nie-zwyczajna przysługa


    Data: 25.11.2023, Kategorie: intryga, bdsm zemsta, małżeństwo, dwie kobiety, Autor: CichyPisarz

    ... obite czarnym zamszem pudełko, w którym przygotował kilka gadżetów. Wyciągnął jeden z nich - Magick Wand - adekwatna do przeznaczenia urządzenia nazwa. Masażer erotyczny miał teraz utrzymać żonę w gotowości, kiedy on będzie uzupełniał płyny.
    
    Kamil przytknął głowicę wibratora do okolic sromu, a cały mechanizm owinął stalowoszarą taśmą zbrojoną i przykleił do prawego uda, by urządzenie było stabilnie umiejscowione. Wychodząc do kuchni, widział, jak biodra żony tańczą, a oczy unikają jego oceniającego spojrzenia. Było jej wszystko jedno, co on myśli, liczyła się przyjemność i poszukiwanie najprzyjemniejszej formy dotyku erogennych obszarów sromu. Pierwszy poziom prędkości - pięć tysięcy obrotów na minutę wystarczyło, by kobieta wariowała z rozkoszy. Zgasił światło i pozostawił uchylone drzwi. Żona pozostała sama ze sobą w ciemności.
    
    Wracający do sypialni Kamil, był pewny, że Marlena przynajmniej raz szczytowała. Nie było go może ze trzy minuty, nie spieszył się, ale kiedy przekroczył próg pomieszczenia i rozwiązał opaskę na oczy, mętne spojrzenie niewolnicy mówiło mu tylko jedno - było cudownie, przed chwilą szczytowała.
    
    Ponownie otworzył czarne pudełko, jego uśmiech i błysk białych jak z reklamy zębów wieszczył coś szalonego. Spojrzał na żonę i wyciągnął połyskującą zabawkę.
    
    - Yyymm! Yyym! - wyła w proteście, kiedy na jej sutkach umieszczał zaciski z łączącym je metalowym łańcuszkiem.
    
    Bolało ją to, bo okolice brodawek miała bardzo wrażliwe. Już same pieszczoty ...
    ... językiem - ssanie, ściskanie wargami czy przygryzanie, powodowały u niej wyjątkowe doznania, ale szczypanie stalowych zębów, w takiej formie, sprawiało jej autentyczny ból, który szczególnie na początku było jej trudno znieść. Mąż kilka razy delikatnie pociągnął za łańcuszek, co nie obyło się od głośnych jęków, i nie oznaczały one rozkoszy. Z czasem przywykła do tej tortury, w której próbowała odnaleźć choć odrobinę przyjemności. Bywało, że odnajdywała.
    
    Jak umiała, dawała mu do zrozumienia, że chce poczuć penisa w środku, ale on jakby miał to gdzieś. Stanął przed nią i wpakował na nowo sztywniejącego penisa w stalowy pierścień knebla. Znowu nici śliny ciągnęły się za pęczniejącą pała, kiedy wyciągał ją z gardła i oklepywał policzki, a on napawał się tym, niczym triumfujący nad pokonaną bestią myśliwy.
    
    Kolejny orgazm Marleny był tylko kwestią czasu, zresztą Kamilem też targały spazmy zbliżającego się wytrysku. Pakował się powoli w pochwę, ale za to z siłą tytana, antycznego herosa, co oboje doprowadzało do szału. Kiedy był już w przenikającej całe ciało euforii, stanął nad nad nią jak nad ofiarą i wyrzucił nasienie na twarz, resztki ejakulatu skrupulatnie aplikując w jej usta. Patrzył na żonę oceniającym wzrokiem, a może z podziwem? Była to mieszanka najróżniejszych odczuć. Część spermy ściekała z czoła przykutej do ramy łóżka, spływała po nosie, a kiedy na jego czubku zebrała się odpowiednia objętość płynu, duża kropla ciągnąca za sobą cieniutką nitkę mazi, spadała na ...
«12...91011...45»