Iza i Tomek (I)
Data: 25.11.2023,
Kategorie:
żona,
Zdrada kontrolowana,
uczucie,
ostro,
Autor: koko
... była skupiona na drodze, ale byłem pewny, że myśleliśmy o tym samym. Figlara z niej – uśmiechnąłem się w duchu. Po raz tysięczny dotarło do mnie, że Iza jest wspaniałą żoną. Średniego wzrostu, blondynka, szare oczy i jasna karnacja. Mimo trzydziestu pięciu lat wciąż była zgrabna, a dzięki drobnej budowie jej kształtny biust w rozmiarze c, wydawał się nawet bardziej obfity i w odpowiednio wyciętym dekolcie prezentował się po prostu bosko. I wreszcie to, co najbardziej mnie kręciło: kształtny, seksowny tyłeczek i ta niezdrowa świadomość, że już niejeden facet nadwyrężył sobie kark, oglądając się za nią na ulicy.
Po zrobieniu doktoratu z psychologii przeniosłem się z uniwersytetu do prywatnej firmy, prowadzonej przez kolegę ze studiów. Zajmowaliśmy się szkoleniami dla pracowników korporacji i muszę przyznać, że szło nam całkiem nieźle. Wyspecjalizowałem się w psychologii biznesu, a moje sesje, dotyczące relacji i zachowania w marketingu cieszyły się ogromną popularnością i wzięciem. Uwolniony od akademickich ram i ograniczeń zmieniłem nudne wykłady w nowoczesny show, przez co zyskałem w branży status eksperta, a nawet pewnego rodzaju celebryty. Zawsze byłem typem luzaka, więc taka forma prowadzenia zajęć dawała mi duże pole do popisu. Z uwagi na charakter mojej pracy spędzałem dużo czasu na wyjazdach, gdyż szkolenia odbywały się przeważnie w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych, i to bardzo często w weekendy. Ale były też tego dobre strony, ponieważ nie musiałem pracować w ...
... biurze i w tygodniu mogłem być w domu. To wpłynęło na decyzję o przeprowadzce z Warszawy do mniejszej miejscowości, gdzie mogliśmy sobie pozwolić na wygodny dom z ogrodem. Na prowincji wiedliśmy poukładane życie, Iza znalazła pracę w miejscowym liceum i z powodzeniem realizowała się jako nauczycielka angielskiego, a ja przygotowywałem się do wykładów w domu, pielęgnując w wolnych chwilach ogród. Byliśmy ze sobą dziesięć lat, ale wciąż nie zdecydowaliśmy się na dzieci. Dlaczego? Odpowiedź była niezmienna: jeszcze się sobą nie nacieszyliśmy i ciągle nie mieliśmy siebie dosyć.
- Ale ty się za to bawiłaś wyśmienicie, prawda kochanie? – spytałem z przekąsem. Musiałem jej utrzeć nosa, ponieważ, kiedy ja byłem zajęty rozmową, Iza wpadła w szpony swojego dyrektora, który nieoczekiwanie pojawił się w tej samej knajpce co my. Widziałem, że dzielnie stawiała czoło jego zalotom, ale ostatecznie spędziła większość wieczoru właśnie z nim.
– A żebyś wiedział! – Zrobiła nadąsaną minę. - W przeciwieństwie do twojego szefa, mój troszczy się o swoich pracowników. A zwłaszcza tych, których zaniedbują mężowie – dodała jeszcze, żeby mi dopiec, lecz zaraz zerknęła kątem oka, aby sprawdzić moją reakcję.
Kiedy wspomniała o dyrektorze wiedziałem, że robi to celowo, jednak puściłem jej zaczepkę mimo uszu. Adam był rozwodnikiem, a przy tym, jak każdy wuefista lubił brylować w towarzystwie pań, chociaż nikt go nigdy nie przyłapał na otwartym romansie. Cieszył się dużym powodzeniem w damskim gronie, ...