Iza i Tomek (I)
Data: 25.11.2023,
Kategorie:
żona,
Zdrada kontrolowana,
uczucie,
ostro,
Autor: koko
... robił do ciebie słodkie oczy.
- Chyba zabiłam mu ćwieka – roześmiała się szelmowsko. – Spodziewał się, że będę wredna. A ja z nim dzisiaj grzecznie. Pożartowaliśmy i nawet kilka razy zatańczyliśmy. Zrobił się taki miły, jak nie on.
- Ale co? Nie próbował…?
Iza popatrzyła na mnie pobłażliwie i zachichotała jak dziecko.
- Tomek, głuptasie. A czy ty potrafiłbyś obojętnie przejść obok takiej laski jak ja? Myślałam, że biedaczek dostanie oczopląsu - Spojrzała na mnie wymownie. - Ale to ty mi kazałeś założyć tą sukienkę!
- A jednak jesteś wredna! – Rozbawiła mnie jej pewność siebie, ale prawdę mówiąc, szczerze mu współczułem. Iza wyglądał dziś jak milion dolarów. Krótka, obcisła sukienka w oczywisty sposób podkreślała jej zgrabną figurę, a głęboki dekolt natychmiast przykuwał wzrok i nie pozostawiał cienia wątpliwości, że biust mojej żony jest jędrny i apetyczny. - Gdyby jeszcze wiedział, że masz na sobie pończochy – dodałem głośno i spojrzałem lubieżnie na smukłe nogi Izy. – Chyba się nie zorientował, co?
- No nieee wiem, nieee wiem – drażniła się ze mną, specjalnie przeciągając słowa. – Przecież przy barze siedzieliśmy obok siebie, a on nie wiedział, co począć z oczami – tłumaczyła. - Robiłam wszystko, żeby się zorientował – dodała zaraz niewinnym głosikiem.
- Izaaaa! – westchnąłem ciężko i zgromiłem ją wzrokiem.
- No co!? – postawiła się. – Ty mnie porzuciłeś, a dyrektorowi się przecież nie odmawia – rozkręciła się na dobre. – Mógłby potem wyciągnąć ...
... jakieś konsekwencje, albo co…
- Wariatka z ciebie.
- A poważnie, to nadal liczę na jakieś zadośćuczynienie z twojej strony. To miał być taki fajny wieczór.
- No przecież – odparłem hardo. Na szczęście w zanadrzu miałem miłą niespodziankę. – W ten weekend prowadzę szkolenie we Wrocławiu i chciałbym, żebyś pojechała tam ze mną. Mamy już zarezerwowany fajny apartament nad samą Odrą – wyjaśniłem, ponieważ wiedziałem, że i tak się zgodzi.
To o tym rozmawiałem przez telefon z moim szefem. Dzwonił do mnie z pytaniem, czy wezmę za niego szkolenie, gdyż dopadło go wiosenne przeziębienie i zupełnie stracił głos. Nie mogłem odmówić, ponieważ miałem w firmie swoje udziały, a odwołanie sesji wiązałoby się z poważną stratą. Iza spojrzała na mnie roziskrzonymi oczkami, a foch natychmiast zniknął z jej rozpromienionej buzi.
– Kochany jesteś.
- W sobotę, co prawda pracuję, ale wieczór i całą niedzielę będziemy mieć tylko dla siebie, obiecuję. – Pogładziłem ją po włosach. Staliśmy akurat przed skrzyżowaniem, więc zdążyła mi dać słodkiego buziaka i natychmiast zapomniała, że ma się na mnie dąsać. Po chwili zajechaliśmy przed nasz dom, a ja wyskoczyłem, żeby otworzyć bramę.
- Zrobić ci drinka? – Iza tryskała dobrym humorem. – Pamiętasz, że jutro mam do pracy na później? – Puściła mi oczko.
- Pewnie – krzyknąłem za nią i udałem się do kojca, żeby wypuścić psy.
Kiedy wszedłem do salonu, czekała na mnie z gotowym drinkiem. Chciałem ją objąć, ale się wywinęła, po czym nachyliła ...